rozdział 11
<koniecznie włączyć muzyczkę aby nadać nastrój ^^>Był przerażony. Przecież z Malfoyem są wrogami od dzieciaka! Od małego brzdąca! A teraz co? Ma się niby z nim zaprzyjaźnić? Innych jeszcze by strawił, ale Malfoy? Przecież to potencjalny śmierciożerca! Ale Nata i Coles mu zaufali, więc może ja też powinienem? A jak ta ich historia, co mu opowiedzieli była wyssana z palca i tak na prawdę oni też będą w przyszłości śmierciożercami? Nie wiedział co ma myśleć. Był zagubiony. Czy zaufał nieodpowiednim osobom? A może to ja świruję?
-Harry...- odezwała się przerażona Nathalia z łatwością odczytując jego myśli z oczu- Wszyscy tu obecni są godni zaufania i zgodzili się zakopać topór wojenny...
Nie zdążyła dokończyć, ponieważ nie miała już do kogo. Potter wybiegł z pomieszczenia i nie wiadomo było w którą stronę się kieruję.
-O Merlinie, przecież on nie zna okolicy, ludzie go nie znają, może mu się coś stać!-panikowała panna Campbell
-Ruda nic mu nie będzie, znajdziemy go- uspokajał ją Blaise.
-Mówiłem wam że tak będzie, przecież my się nienawidzimy od momentu gdy na siebie spojrzeliśmy, mimo że ja próbowałem jeszcze się z nim zaprzyjaźnić- oznajmił Draco.
Coles nie czekał jak skończą tą dyskusję, Nie ma sekundy do stracenia, jeszcze się natknie na śmierciożerców. Biegł na złamanie karku szukając go. Dostał olśnienia, wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie szukające. Jest...
Harry biegł przed siebie. Wiedział że jego przyjaciółka, odgadła większość jego myśli, ale zapomniała o jednej, chyba najważniejszej... Nie wiem czy mogę ufać im jeszcze... Mówiła że wszyscy są godni zaufania, a jak wszyscy są śmierciożercami? To są sobie godni zaufania, ale mnie w to nie wciągną!
Nie wiedział gdzie biegnie. Wybiegł z klubu na ulicę. Było już ciemno, nikt już nie chodził po tej ulicy, a czy ktokolwiek by się kręcił po niej? Jak już jest ciemno i nie wiadomo jakiego typa się spotka?
Zatrzymał się na rozstaju dróg. Po chwili namysłu pobiegł w prawo. Już zupełnie nie wiedział gdzie jest, okolica nic mu nie mówiła. To jest coś typu mugolski Nokturn... Od czasu do czasu biegnąc spotykał jakiś podejrzanych typów, ale ci tylko śledzili go wzrokiem. Dobiegł nad strumyk. Osunął się po drzewie. Nie mam już komu ufać...
Zack biegł zdyszany. Już znajoma postać majaczyła mu na rozstaju... Błagam wybierz lewo inaczej może to się źle skończyć dla nas obojga... Nieeeeeee....
Jednak wybrał to cholerne prawo. To była ulica gangu z którymi elita miała na pieńku. Cóż, czego się nie robi dla przyjaźni. Dystans między nimi powoli się zmniejszał, mimo że nadal był ogromny. Może jeszcze uda się go sprowadzić do klubu.
Dotarł nad rzekę, już nie biegł bo widział że Harry siedzi pod drzewem i rozmyśla. Nie chciał go przestraszyć i tak już ich przyjaźń wisi na włosku. Wysłał cicho patronusa do Natki że odnalazł Pottera żeby szybko doszła do nich.
Od razu zobaczył jak bezszelestnie się teleportowała i podeszli do Wybrańca.
-Harry, proszę daj nam wytłumaczyć- Tym razem to Coles spróbował nawiązać rozmowę.
-Dobrze wiecie, jak trudno zdobyć moje zaufanie, Nathalia nie przerywaj mi proszę, muszę się wygadać- mówił Harry z pustym wzrokiem, utkwionym w jakimś punkcie w strumyku.- Nie ufam byle komu, a wam zaufałem, bo mi pomogliście. Nie interesowało mnie, że jesteście Ślizgonami, że możecie być zwolennikami Voldemorta i działacie na jego polecenia. Niestety zapomniałem, że Ślizgoni to podłe kreatury, których nie obchodzi los innych osób. Miałem nadzieję, że wy nie jesteście nimi. Ale jak każdy Ślizgon, musieliście mieć w tym swój własny cel. Mam wrażenie, że ta cała szopka z naszą przyjaźnią jest ukartowana. Teraz przejrzałem na oczy, chociaż myślałem, że zrobiłem już to dawno, ale nadal byłem manipulowany tym razem przez osoby, które uważałem za przyjaciół. Pewnie chodziło wam o to, aby zamącić mi w głowie, że jesteście idealnymi przyjaciółmi, żebym zaprzyjaźnił się z wami i z tą wasza elitą. Nie obchodzi mnie czy tam są znajome osoby, czy nie, ale gdy próbowaliście mnie zaprzyjaźnić z Malfoyem zrozumiałem... zrozumiałem że to wszystko było ukartowane. Jakoś wam nie uwierzę, że Malfoy nie jest podłym draniem, który nie jest śmierciożercą. To wszystko co miałem wam do powiedzenia. Postaram się nie wchodzić wam w drogę. Mam tylko jedną ostatnią prośbę i znikam z waszego życia. Powiedźcie mi jak dotrzeć do sierocińca i już znikam.
- Potter co ty sobie ubzdurałeś w tej pustej bani?- wybuchnęła Campbell- Myśleliśmy, że jesteś mądrzejszy i godny zaufania! Niby to wszystko było ukartowane tak?! To wtedy byśmy ci nie żalili się z problemów, nie pomagali ci wyjść z dołka, ponieważ sam mógłbyś się dobić!
- Jakoś ci nie wierzę teraz!- podjął się kłótni Harry- Te wszystkie według ciebie dowody, to wszystko przecież może być ukartowane! A ty mnie jeszcze w tym utwierdzasz!
-Stary, ale co ci odbiło?! My nie chcieliśmy, aby to tak wyglądało!- dołączył się Coles- Chcieliśmy po prostu połączyć ciebie z elitą, żeby nie dzielić nie potrzebnie czasu na was osobno, jeśli wiemy, że się dogadacie ale jednak się myliliśmy! Bo Wybraniec nie chce pozbyć się stereotypów nabytych na dywaniku u Dropsa?!
-Nie jestem pieprzonym Wybrańcem! Trzeba było dalej kręcić tą szopkę! Dziękuje za wspaniałe urodziny! Wreszcie przejrzałem na oczy!
-Ale Harry...-Nathalia nie mogła uwierzyć, że to koniec.
-Już nie jesteśmy przyjaciółmi panno Campbell, nie musicie mi pomagać, sam odnajdę drogę powrotną. Najlepiej będzie gdy o sobie zapomnimy.
- Harry, ale my nie damy rady zapomnieć o tych szalonych chwilach spędzonych razem! Dzięki tobie otworzyliśmy się! Staliśmy się zupełnie innymi osobami!
-Nathalio najlepiej zapomnieć, i ty Zachariaszu też zapomnij, to będzie najlepsze dla nas wszystkich. Już nie będziecie musieli dzielić czasu pomiędzy mnie i elitę. Żegnam.- powiedział przez ramię kierując się wzdłuż rzeki.
Byli przyjaciele stali zszokowani. Nie mogli uwierzyć, że to koniec tej zwariowanej i szalonej przyjaźni. Widocznie tak miało być.
Nathalia nie wytrzymała. Wybuchnęła płacze i chciała pobiec za nim, zatrzymać, przeprosić i poprosić aby jednak wrócił do nich, ale Zack ją zatrzymał.
-Już nic nie możemy zrobić, przynajmniej próbowaliśmy.-szepnął do jej ucha Zack.
Wybuchnęła jeszcze mocniejszym płaczem.
***
Harry szedł przed siebie. Nie wiedział gdzie idzie, szedł po prostu przed siebie. Narzucił na siebie kaptur, ponieważ jak na złość zaczął padać deszcz. Koszmar...
Nie myślał, nie czuł, miał dość życia. Nie miał komu ufać. Jeszcze na początku roku miał Syriusza, Hermionę i Rona, mógł się wygadać Dumbledorowi, a teraz... Syriusz nie żyje, Hemiona i Ron podążają ślepo za Dropsem, a ten sam jest Starym Manipulatorem.
Szedł tak jeszcze długo, przemókł i jeszcze się zgubił w tym wielkim mieście.
-No, no, no, czyżby Wybraniec nie miał się gdzie podziać?- usłyszał cichy głos przed sobą.
Kilka metrów przed nim była ławka a na niej blondwłosy chłopak z kapturem na głowie.
Nie pytał skąd go zna, każdy czarodziej wie że jest Wybrańcem.
-Jestem Scorpius, nazwiska nie podam, bo tutaj się nie mówi na głos takich rzeczy. Siadaj, widzę przecież, że się zgubiłeś.
Więc usiadł, wpatrywając się w Scorpiusa. Nie znał go wcześniej, ani go nie widział, tego był pewien, mimo że on był na oko rok starszy od niego.
- Jestem w Londynie od nie dawna, chociaż, muszę przyznać, dość często cię widywałem z rudą i fioletowowłosym. Gdzie oni się teraz podziali co?
-Oni nie są moimi przyjaciółmi, jeśli o to ci chodzi.
-TERAZ nie są, ale wcześniej byli, nie oszukasz mnie. Pokłóciliście się pewnie, a widać po tobie, że nie dawno.
-Nie twoja sprawa.
- Oj czyżby Złoty Chłopiec stał się pyskaty? Nie podążasz już ślepo za Dumbledorem co?
-Nie nazywaj mnie tak! Nie jestem żadnym Złotym Chłopcem!
-Sądząc po tobie to już nie podążasz za Dropsem- wpatrywał się z zainteresowaniem w Pottera- Widzę, że nie wiesz jak dotrzeć do Sierocińca?- nie czekając na jego odpowiedź wstał i rzucił przez ramię odchodząc- Idziesz do końca wzdluż rzeki, dotrzesz do Głównej, a potem w lewo i myślę że dalej trafisz. 15 min drogi.
I odszedł, zatapiając się w mroku nocy.
^^^
Wyjątkowo szybko nowy rozdział prawda? To dlatego że tak szybko komentarze się pojawiły ^^. Trochę smutny, ale tak już miałam w planie. Zapowiedź kolejnego rozdziału, zaktualizuję jutro bo dzisiaj nie mam już sił ;p.
awesome- widzę nową czytelniczkę ;p albo starą tylko teraz komentuje ;d jak widzisz ciąg dalszy szybko jest :*
Vlad Dracula I- Widzisz długo nie trzeba było czekać, mam nadzieję że długość pasuje ;d
Szalona Marzycielka- Ciąg dalszy jest ;d Nie musisz mi tak pochlebiać ^^ Napewno nie jest aż tak dobre ;d i jak widzisz wena pozostała :D
Nie przyzwyczajajcie się do tak szybkich rozdziałów, ponieważ będę musiała klawiaturę oczyścić i naprawić bo zaczyna szwankować :/ Trzymajcie kciuki aby się udało! Liczę na wiele komentów i lajkować na facebooku, bo tam też będą się pojawiać zapowiedzi i informacje kiedy miejwięcej nowy rozdział!
Wesołych Swiąt!
p.s. Mam już dośc tego żarcia, zaraz pęknę, a jeszcze we mnie wpychają xD A wy?