wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 16

-Coś się stało, Harry?- spytała się dziewczyna.
Zziajany, bez słowa podał im list. Oboje zaczęli czytać.
Drogi Harry!
Mam nadzieję, że dobrze Ci się powodzi w szkole, że przyjaciele się od ciebie nie odsunęli. Słyszałam o twojej kłótni z Nathalią i Zackiem. Nie chcę się wtrącać w wasze relacje, ale szkoda utracić taką przyjaźń.
Ale nie po to piszę ten list. Mam Ci do przekazania bardzo ważną, mam nadzieję radosną wiadomość.
Niedawno pewna miła rodzina przybyła do nas i złożyła papiery. Staraliśmy się, zgodnie z prośbą pana Albusa Dumbledore'a zniechęcić ich, ale nie udało się. Jak pewnie już się domyśliłeś, nie są to twoi najbliżsi. Są czarodziejami, nazywają się Tom i Arisa Rose. Pochodzą z Ameryki. Wydawali się mili i sympatyczni, byli zdecydowani o swoim wyborze. Oprócz Ciebie chcą jeszcze adoptować Nat, która też została poinformowana o tym.
Albus także został poinformowany o tym. Twoi nowi rodzice przyjadą po ciebie jakoś tak w przyszłym tygodniu. Chcą ciebie zabrać do Ameryki z tego co wywnioskowałam.
Mam nadzieję, że dobrze Ci się wiedzie, no i że masz dobre oceny.
Pozdrawiam.
Kathy Clarksone

Widocznie Ruda jeszcze nie odczytała swojego listu, ponieważ wpatrywała się w niego skamieniała. Towarzysz był zszokowany. Jego wzrok co chwila przemieszczał się z kartki na twarze przyjaciół. Z listu wynikło, że obu ma stracić i to w najbliższym tygodniu? Nie doczekanie..
-Harry... Musimy iść do dyrektora. - otrząsnęła się dziewczyna, nie chcąc wybuchnąć na środku korytarza.
W drodze do gabinetu towarzyszyła im niezręczna cisza. Zack mimo swojej rozpaczy, stwierdził, że nie mogą zmarnować tego pozostałego im tygodnia i muszą cieszyć się chwilą.
-Dlaczego jesteście smutni?- objął ich ramionami.- Przecież w końcu będziecie mieć rodzinę! I wyjedziecie do Ameryki! Czyż to nie wspaniałe?- Sam w to nie wierzył. Jego głos był na granicy rozpaczliwego pisku.
Harry posłał mu spojrzenie, mówiące, że nie czas teraz na żarty, a Ruda nieco się spięła. Dotarli do chimery, kiedy zorientowali się, że nie znają hasła.
-Emmm... Czekoladowe Żaby?- zaczął wymyślać Harry.
-Fasolki Wszystkich Smaków?
-Musy-Świstusy?
-Toffi?
Stali tam już dobre pięć minut wyszukując w zakamarkach umysłów wszystkie nazwy słodyczy. W końcu Potter się zdenerwował i wrzasnął.
-Pierdolone Cytrynowe Dropsy!
Chimery odsłoniła przed nimi wejście, a czarnowłosy tylko stał zszokowany wśród śmiechu przyjaciół.
-Ale pierdolone czy jak?
Weszli po schodach i zapukali do drzwi. Usłyszeli stłumione zaproszenie.
-Ahhh Harry z przyjaciółmi! Co was do mnie sprowadza? Siadajcie!
-Panie Profesorze, my..
-Może Cytrynowego Dropsa na dobry początek rozmowy?- Przerwał profesor dziewczynie. Ta posłała mu tylko złe spojrzenie i rzuciła list na biurko.
Od razu ten dobroduszny uśmieszek zszedł z twarzy starego Dropsa. Nic nie mówiąc skierował się do kominka, wołając Remusa i Severusa, którzy zgłosili się chwile potem.
-O co chodzi Albusie?- Mistrz Eliksirów, albo jak kto woli Postrach Hogwartu, czy też Obślizgły Nietoperz zwrócił się do dyrektora. Posłał młodzieży nieprzyjemne spojrzenie. Za to Lupin przywitał się ze wszystkimi ciepło.
-Severusie, czy znasz niejakich państwa Rose?- Snape szybko zrozumiał o co chodzi ALbusowi i szybko przeszukując swoją niewątpliwie dobrą pamięć zaprzeczył.
Dumbledore trochę się rozluźnił opadając na oparcie wygodnego fotela. Wyglądał, jakby przybyło mu kilka lat.
-Remusie, możesz przekazać Tonks, że już nie musi latać po Ministerstwie załatwiać papiery adopcyjne.
-Ale.. Co? Jak to?
Podsunął im pergamin pod nos. Snape po przeczytaniu wiadomości posłał przyjaciołom obojętne spojrzenie. Już dawno nauczył się ukrywać swoje emocje. Natomiast Lunatyk zareagował podobnie co dziewczyna. Był przerażony. Nie wiedział jak ma zareagować.
-Ale Albusie... Ta dyrektorka obiecała, że zrobi wszystko co w jej mocy, aby uchronić Harry'ego przed adopcją. My mieliśmy to zrobić!
-Remusie, opanuj się, bo rozwalisz mi gabinet.- zwrócił delikatnie uwagę dyrektor widząc, jak tęczówki Lupina zmieniają barwę na złotą.- Takie jest już prawo. Nie było zastrzeżeń co do państwa Rose, to nie ona o tym decyduje, tylko kuratorium. Pani Katherina nie jest niczemu winna. Starała się, niestety na marne. Miejmy teraz tylko nadzieje, że oni nie będą Śmierciożercami i dobrze się zaopiekują panem Potterem i panną Campbell. Spróbuję się skontaktować z tymi ludźmi, może czegoś się dowiem.
- Albusie, wydaje mi się, że państwo Rose są podróżnikami z Ameryki, którzy chcą ratować sieroty. Tam jest ostatnio moda, aby adoptować dzieci z zagranicy. Według nich, uszczęśliwią je, że wyjadą ze swojego ojczystego kraju i zapomną o przeszłości.- zwrócił uwagę Severus.
-Hmm... Możliwe, że masz  rację.
Młodzież stała tylko cicho z boku, obserwując rozwój sytuacji i analizując każde słowo. Zapowiadała się ciekawa przyszłość. Remus również wszystko obserwował, lecz mając swoisty ból w oczach.
-Dobrze, że mnie wezwałeś, Albusie. Właśnie miałem do ciebie iść.
-Dobrze, w takim razie Remusie możesz odejść, wy też.- zwrócił się do dzieci.
-Oni mogą zostać, szczególnie pan Coles. To jego dotyczy w szczególności.
Zanim Remus wyszedł. przytulił jeszcze czarnowłosego młodzieńca szepcząc ciche przeprosiny.
Teraz dużo pytań kłębiło im się w głowie, ale stwierdzili, że zaraz otrzymają odpowiedź.
-Panie Coles, mam dla pana wiadomość. Otóż dostałem wiadomość właśnie od pani Clarksone z wiadomością, że ty też zostałeś adoptowany przez państwa Malfoy.- Zack słysząc nazwisko zesztywniał.- Wiesz, że oni by się sami nie zniżyli do tego poziomu. Można tylko snuć domysły dlaczego zdecydowali się na taki czyn.
-Czyli co pan sugeruje?- wyszeptał.
-Prawdopodobnie jakiś rozkaz. Objęli oni już prawną opiekę nad tobą, więc nie można się odwołać. A nawet gdyby, nie zwyciężylibyśmy. Państwo Malfoy ma zbyt duże wpływy, znajomości i pieniądze, które skutecznie nam by to uniemożliwiły. Z listu od Lucjusza dowiedziałem się, że on chce na jakiś czas zabrać ciebie i Draco ze szkoły. Przyjedzie po was mniej więcej tak jak państwo Rose. To wszystko co miałem do powiedzenia. Do widzenia. - wyszedł, jak zwykle zarzucając swoją peleryną.
Dyrektor tylko wpatrywał się w zszokowaną młodzież. Obserwował ich reakcję, samemu myśląc jak wybrnąć z tej nieciekawej sytuacji.
Fioletowowłosy również gorączkowo myślał. Jak Lucjusz przyjedzie tu po ich oboje, zginą na miejscu, albo przynajmniej będą torturowani przez cały Wewnętrzny Krąg. Był pewien, że adoptowali go na rozkaz Czarnego Pana, tylko nie wiedział, po co mu to było.
Ruda myślała nad losem ich przyjaźni. Jej kobieca intuicja, że państwo Rose mogą okazać się zupełnie kimś innym, niż przypuszczają. I nie wiedziała czemu, ale czuła, że to ma jakiś związek z Voldemortem. Obawiała się też rozstania ze swoim najlepszym przyjacielem, Szajbusem.
Harry Potter, Wybraniec, Chłopiec-Który-Niestety-Przeżył zastanawiał się co im przyniesie przyszłość. Na pewno nie będzie to nic miłego. Czuł w kościach nadchodzące kłopoty. Bał się teraz wszystkiego- rozstania, wyjazdu, opuszczenia Hogwartu. Przecież to był jego prawdziwy pierwszy dom. Dursley'ów przeżył to i tych przeżyje...
Wyszli z gabinetu, wcześniej żegnając się z dyrektorem. Przy wyjściu usłyszeli jeszcze "Uważajcie na siebie dzieciaki. Nadchodzą ciężkie czasy", lecz udali, że tego nie słyszeli. Skierowali się do Pokoju Życzeń, aby przedyskutować całą tą zaistniałą sytuację.
_______________________________________________________________

Tym razem się pośpieszyłam z nowym rozdziałem, chciałam wam wynagrodzić tą długą nieobecność. Wiem, że krótki, ale postaram się pisać dłuższe. Akcja w końcu zaczyna się rozwijać, cieszycie się?
Jak myślicie, jak potoczą się dalsze losy bohaterów? I kim okażą się Państwo Rose?

Idril moja kochana, wiem wiem :D Mam nadzieję, że zaspokoiłam twoją ciekawość, Kali właśnie dostać ode mnie odpowiedź na to co Kali chcieć ;p Czy mówiłam już, że kocham twoje komentarze?

Więc tak. Z racji tego, że już mamy Wigilię, potraktujcie to jako prezent na święta ^^

Życzę wam dużo cierpliwości,
abyście wytrwali moje nieobecności,
Dużo szczęścia i radości po to,
by Harry miał u kogo gościć,
Bogatych prezentów, szczęścia i radości,
może znajdziecie list, bez którego nie możecie iść,
Do Hogwartu w Nowym Roku ruszymy,
Razem z bliźniakami żartować będziemy,
Z ukochanym Sevem,
Który jest Nietoperzem,
Wszystkie lochy zwiedzimy,
i się nieźle ubawimy,
Widząc Ronalda,
który je coś Z McDonalda,
Przed McGonagall kryć się będziemy,
Żeby szlabanu nie zarobić bez winy,
Z Hagridem pójdziemy w Las,
I uciekać będziemy za pas.
Dlatego słuchajcie moi mili,
Panna Black się nie myli,
Że układać wierszyków nie umie,
Dlatego więcej nie rymuje,
Nie wie co jej na głowę padło,
Więc kończymy już to jadło,
Idźcie obżerać się przy Wigilijnym Stole,
Tylko później wolę,
Żebyście tu wrócili,
I radośnie skomentowali,

Abym mogła się ucieszyć
Że tu taki prezent przyszedł
Dlatego jeszcze raz życzę wam wszystkiego naj!
Myślcie sobie, no bez jaj!

Hahahaha nie wiem co mnie naszło ;p Mam nadzieję, że wyczytaliście intencje, że składam wam najserdeczniejsze życzenia :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

rozdział 15

-Co teraz macie? - spytał się Harry do swoich towarzyszy.
-Hmmmm.... Zielarstwo z Krukonami, więc zaraz się będziemy zbierać, a ty?
-Transmutacje z Puchonami*.
-Uuu, McGonagall chyba wstała lewą nogą, zobacz na jej............Harry radzę ci spieprzać jak najszybciej i się nie odwracać.- Stwierdził Zack z przerażoną miną.
Jak można było się domyślić, Harry postąpił jak normalny, cywilizowany człowiek- zaciekawił się, co tak przeraziło fioletowowłosego i odwrócił się w tamtą stronę, od razu tego żałując. W ich stronę sztywno szła profesorka transmutacji i była bardzo zdenerwowana, co można było zauważyć po jej ustach zaciśniętych w kreskę. Tak, to naprawdę źle świadczący widok, ale było już za późno, aby gdziekolwiek się schować.
-Potter! Możesz mi wytłumaczyć..
-To nie ja pani psor! Ja byłem grzeczny! Proszę mnie nie bić! -teatralnie zasłonił się rękami.
-Potter nie wydurniaj się! Na razie żadna wiadomość o twoim wybryku do mnie nie dotarła, lecz sądząc po twoim zachowaniu na pewno coś przeskrobałeś! A teraz do rzeczy, dlaczego nie siedzisz przy stole Gryffindoru?
W tej chwili, jak na złość, w Wielkiej Sali nastała cisza. Każdy się przysłuchiwał rozmowie.
Harry spojrzał na swoich przyjaciół, unosząc jedną brew.
-Ale proszę pani! Gdzie w regulaminie szkoły jest napisane, że tak musi  być?
-Potter nie przeginaj!- warknęła patrząc na niego złowrogo- Na następnym posiłku masz siedzieć już przy swoim stole, jasne?
Kiwnął twierdząco głową. I tak pewnie nie zastosujesz się do tego. Uśmiechnął się do siebie, gdy pani profesor odeszła.
-Jakoś powątpiewam, że się posłuchasz. -wyszczerzyła się do niego Ruda.
-Masz rację. A teraz lepiej już będę szedł, bo jak się jeszcze spóźnię, to szlaban z Filchem gwarantowany.
Pognał do wieży po podręczniki i sam ruszył pod salę.
***
Po sprawdzeniu obecności McGonagall przeszła do tematu lekcji.
-Dzisiaj praktyka odejdzie na bok, a nauczymy się historii, którą każdy szanujący się czarodziej powinien znać. Porozmawiamy o odkrywcach w dziedzinie transmutacji...
I tu Harry się wyłączył. Siedział sam na końcu klasy pod oknem. Od czasu do czasu docierały do niego skrawki wypowiedzi profesorki, ale i tak nic z nich nie zapamiętał. Nie, nie był leniem. Po prostu nudziła go teoria, gdyby to było coś, co potem mógłby wykorzystać w praktyce, słuchałby, ale po cholerę mu wiedzieć kto odkrył coś tam?
Zapatrzył się w okno. Na błoniach panowała nienaturalna cisza, nawet wiatr nie zaburzał tego spokoju. Czasem nawet błonia muszą odpocząć od wrzeszczących uczniów.
Niebo było idealnie błękitne z jesiennym słońcem unoszącym się wysoko. To był na prawdę piękny widok, wyglądał jak obraz namalowany przez uzdolnionego artystę, albo jak chwila, w której czas po prostu się zatrzymał.
Z tego letargu wyrwało go uderzenie książką w głowę. Odwrócił się natychmiast wrogo nastawiony, ale widząc rozwścieczoną McGonagall natychmiast spotulniał.
-Potter! Możesz mi powiedzieć, co ty robisz?
-No...Wie pani... Wyglądałem przez okno, obserwując czy Śmierciożercy przypadkiem nie wychodzą z Zakazanego Lasu i...-wyszczerzył się.
-To nie wyjaśnia tego, że nie uważałeś na MOJEJ lekcji!
-Ale ja uważałem, jakże bym mógł tego nie robić!
-Potter! Grabisz sobie! Minus dziesięć punktów od Gryffindoru!
-Ale..
-W takim razie, co Samuel DeLion wraz z Tommy'm Nyerem wynaleźli?
-Eeee... - wręcz było widać, ja nagle jego mózg zaczął pracować. Profesorka tylko stałą nad nim z wargami zaciśniętymi w cienką linię. Ręka Hermiony już dawno wystrzeliła w górę.- wynalazł metodę tworzenia różdżki?
-Panie Potter, to niestety jest błędna odpowiedź. Minus pięć punktów. Panno Granger, poda pani prawidłową odpowiedź?
-Pan Samuel DeLion przyczynił się w transmutacji tym, że wraz z Tommy'm Nyerem wynaleźli sposób przemieniania się w zwierzę. Opisali dokładny przebieg i sposób w wielu książkach. Dzięki nim świat poznał "animagów" oczywiście nie oni sami wymyślili tę nazwę...
-Dobrze dziękujemy. Dziesięć punktów.
Kontynuowała swój wykład, a Harry tym razem udawał jako takie zainteresowanie. Niestety notować oczywiście zapomniał.
Po zajęciach ruszył do dormitorium odłożyć książki. Stanął przed Grubą Damą, przygotowując się na zimne spojrzenia. Nawet portret emanował niechęcią do niego.
Przemknął się ukradkiem, ale i tak kilka osób go zauważyło. Niby szlachetni Gryfoni, a obrabiają dupę na każdym kroku. Ahh ta miłość.
Dormitorium było puste. Odłożył książki do kufra i dopiero wtedy usłyszał rytmiczne pukanie. Dochodziło ono od strony okna. Winowajczynią hałasu była mała sówka. Od razu ją rozpoznał. Sierociniec. Szybko wpuścił ją i odwiązał list od jej nóżki. Nie czekała na odpowiedź, tylko od razu odleciała. Zdezorientowany spojrzał na pergamin.
Drogi Harry!
Mam nadzieję, że dobrze Ci się powodzi w szkole, że przyjaciele się od ciebie nie odsunęli. Słyszałam o twojej kłótni z Nathalią i Zackiem. Nie chcę się wtrącać w wasze relacje, ale szkoda utracić taką przyjaźń.
Ale nie po to piszę ten list. Mam Ci do przekazania bardzo ważną, mam nadzieję radosną wiadomość.
Niedawno pewna miła rodzina przybyła do nas i złożyła papiery.......

Doczytując cały list był w totalnym szoku. Szybko wsadził go do kieszeni jego szaty i pobiegł szukać kolorowowłosych. Musiał z nimi to przedyskutować. A do dyrektora uda się później. Bardzo szybko udało mu się ich znaleźć, kierowali się w stronę biblioteki.
-Poczekajcie!- zawołał.
Odwrócili się, a widząc jego stan, ni to przerażenie, ni to podekscytowanie, wiedzieli że stało się coś bardzo ważnego, ale jeszcze nie przypuszczali co.
______________________________________________________________
*wiem, że mieli z Ślizgonami, ale na potrzeby opowiadania zostało zmienione.

TA DAM! Następne rozdziały będą dłuższe, no i mogę wam powiedzieć, że w końcu główny wątek wkracza do akcji!
Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy!
Dziękuję za te komentarze! Naprawdę, załatwiły porządną rehabilitację dla mojej zdruzgotanej weny.
Alex- widzisz, teraz pobiłam rekord szybkości haha ale do rzeczy. Twój komentarz bardzo mnie rozbawił. Myślałam o tym dopiero po wrzuceniu rozdziału, ale ja tak już mam. Najlepsze pomysły dopiero po fakcie ehhh :/ Czuję się zaszczycona, wybrana cokolwiek, really :D
Vlad- może jakoś ich wplotę ;) Cieszę się, że podoba Ci się. Mam już wiele planów co do Harry'ego, ale dowiecie się przy najbliższych rozdziałach :>
Marcheweczko - wiesz jak ja ciebie kocham, ale niestety te oczy nie podziałały :( Jak mnie poturbujesz to wyląduje w szpitalu i co? kto będzie tu wchodził raz na rok?

Jak widzę, większość z was domyśla się co będzie dalej, ale ja mimo wszystko was zaskoczę! O tak! Na pewno się tego nie spodziewaliście, co wymyśliłam! Chyba że ktoś jest równie psychiczny jak ja, ale to już inna sprawa.

Jeszcze raz przepraszam, że taki krótki, ale nie chciałam go bardziej męczyć. Obiecuję, że w następnym będzie się więcej działo.

Jak ktoś tu jeszcze zagląda- Komentujcie x

niedziela, 8 grudnia 2013

ŻYJE! NIE BIĆ!

Wiecie co.. Przyznaję się bez bicia, zaklęć torturujących ani avad, że porządnie zaniedbałam tego bloga, ale zanim ktokolwiek coś mi zrobi miałam małe problemy z komputerem i szkołą!
Przepraszam was! Myślałam później, że zapomnieliście o tym blogu i wiecie.. Jakoś dopadł mnie jakiś troll, który zjadał mi chęci na cokolwiek..
I teraz tak wchodzę patrzę na statystyki przygotowana na najgorsze... Otwieram w końcu oczy przerażona a tu zawał serca! Ponad 24 tysiące wyświetleń! Nawet nie wiecie, jak jestem wam wdzięczna za to!
Spokojnie, dokończę to opowiadanie! W końcu jak coś zacznę, zawsze kończę, a to jest dla mnie naprawdę ważne :)
No to pora na większe wyjaśnienia..
Pierwszy powód na mojej, hmmm, długiej mało powiedziane, nieobecności to problemy z bloggerem :/ nie mogłam się zalogować, a jak już się udawało, co chwilę znajdował jakieś błędy.. Ale teraz mam nadzieję, że już wszystko dobrze!
Drugi to jak można się dowiedzieć szkoła.. Przerasta mnie. Nie ma mnie od 7 do 19 w domu, więc jak tu jeszcze wcisnąć czas dla siebie? Już i tak cierpię na bezsenność, objawy depresji, ale to nie pamiętnik, nie ma co pisać o tym...
No i trzeci powód, który jest w miarę świeży to to, iż zgłosiłam się do konkursu ogólnopolskiego. Jest to konkurs talentów, w dziedzinie prozy i literatury, co jak można się domyślić, akurat ja wybrałam prozę. Muszę napisać 2 utwory i dopiero 1 skończyłam, ale gdy tylko oddam prace, zakasam rękawy i biorę się za Okrutny Los! Tak! Brawa!
A więc ogłaszam wszem i wobec, że Harry Potter i Okrutny Los zostaje oficjalnie odwieszony! (ciekawe na jak długo ;___;)
Znacie jakąś fajną szabloniarnie? Bo jak można było zobaczyć, moje chęci do tworzenia szablonów... marnie skończyły ;)
Mam nadzieję że nowy rozdział będzie jak najszybciej!
No i że jeszcze ktoś tu wchodzi i będzie komentował ;)
KOCHAM WAS! NIE ZAWIEDŹCIE MNIE TAK JAK JA WAS!

sobota, 27 lipca 2013

rozdział 14

Rozdział 14

Obudził się w dość brutalny sposób. Został zrzucony z parapetu pod siłą wymierzonego policzka przez Rona. Ehhh.... A miałem taki piękny sen...
-Coś ty zrobił mojej siostrze! Zakichany kłamca i oszust!
-Ron, ogarnij się! Nic jej nie zrobiłem! Widocznie ona ma wybujałą wyobraźnię!
-Tak? TAK?! NIC JEJ NIE ZROBIŁEŚ?! PRÓBOWAŁEŚ JĄ ZGWAŁCIĆ SKU*WYSYNU!
-Co?- wybuchnął niepohamowanym śmiechem- a to niezła bajka!- poczuł mocną pięść lądującą pod okiem.-Sorry Ron, ale ja nie mam dzisiaj ochoty na bójki.
Usłyszał prychnięcie i trzaśniecię drzwiami. Rozejrzał się po pokoju. Nikogo nie było. Przysiadł na łóżku i zaczął szukać rzeczy, w które mógł się ubrać.
Natknął się na dziwne zawiniątka. Co to może być??? Zaraz zaraz... Przecież to są jaja węża i feniksa! Na śmierć o nich zapomniałem!
Ostrożnie odstawił zawiniątka na pułkę i poszedł przyszykować się do ciężkiego dnia.
***
Szedł korytarzem w stronę Wielkiej Sali zamyślony. Nie zwracał uwagę na Gryfonów, którzy rzucali mu nienawistne spojrzenia, ani na zaciekawionych Ślizgonów. Po prostu zamknął się w swoim świecie, pełnym sprzeczności.
Wyszło na to, że zostałem sam. Nikomu nie mogę ufać, ale przecież ludzie przez to nie giną, prawda? Chociaż, już wiele razy się zawiodłem na mojej intuicji...O nie! Tylko nie oni!
Przed nim staneli jego byli przyjaciele z sierocińca. Patrzyli na niego zrozpaczonym wzrokiem, błagającym aby z nimi porozmawiał.
-Słuchaj Potter! Ja już mam dość udawania, że nasza przyjaźń nie istniała! Nam na prawdę zależy!- Jak zwykle pierwszy wyrwał się zawsze odważny Zack
Spróbował ich wyminąć, jeszcze nie był gotowy aby z nimi szczerze porozmawiać, nie chciał ich skrzywdzić, w końcu to byli jego przyjaciele, prawda?
-Czarny!- zagrodiła mu drogę Nata.- Nie odejdziemy z tąd, dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnimy!
Spojrzał na nich wzrokiem bez uczuć. Jednak wprawne oko Nathali wychwyciło w nich zawahanie i nadzieje na to, aby naprawić przyjaźń.- Tyle wspomnień, tyle wspólnych przygód, to dzięki temu, że byliśmy razem, odżyliśmy... Nie można pozwolić aby to wszystko zaprzepaścić!- pomyślała zdeterminowana.
-Dobrze- odpowiedział cichym głosem Harry.- Ale nie tutaj. Ściany też mają uszy.
Zaprowadził ich do dawno nie używanej klasy. Wszędzie było pełno pajęczyn i kurzu, ale oni nie zwracali na to uwagi. - To o co chodzi?
-Przepraszamy, nie chcieliśmy aby to tak wyglądało! Pozwól sobie wyjaśnić...
-Macie 5 minut, o ile to też nie będzie kłamstwo.
-Jak chcesz, możemy złożyć przysięgę wieczystą, czy to wystarczy abyś w końcu nam uwierzył?
Popatrzył na nich, rozważając pomysł. Sama to zaproponowała, czyli ma czyste zamiary... Gdyby kłamała, nie dałaby takiej propozycji... Po co tracić czas, niech wszystko wyjaśnią.
-Nie trzeba... To słucham.
-To może zacznę od historii powstania naszej elity- rozpoczął Coles- Powstała jeszcze przed tym jak poszliśmy do Hogwartu. Każdy z nas był zagubionym dzieciakiem, który albo nie miał gdzie się podziać, albo uciekł z domu, albo miał traumatyczne przeżycia. Ogólnie to zebrał nas w jedność, najstarszy z nas, Michael, który jest mugolem, ale wie o magii. On po prostu ma talent do rozpoznawania jaki człowiek jest i co go dręczy. A najlepiej teraz ci wymienię wszystkich, normalnie posługujemy się przezwiskami, ale tobie też przedstawię z imienia. Nasz założyciel Michael, znany jako Ojczulek, ma już 30 na karku, my nie musimy się przedstawiać, chociaż, moje fachowe przezwisko to Szajbus, nadane przez Ojczulka - wypiął dumnie pierś - jest też Caroline, znana jako Fox, ze względu na jej zwinność, była krzywdzona przez ojca, a matka nie żyje, dlatego uciekła do nas. Jest w naszym wieku. To byli mugole, czyli teraz czarodzieje, Kenneth, bardziej znany jako Magik, ponieważ uwielbia się bawić w szalonego iluzjonistę, Gryfon rok wyżej, do nas trafił ponieważ jego rodzice są alkoholikami i wyrzucili go z domu. Lisa, zwana diablicą, ponieważ potrafi nieźle dokopać samym słowem, Krukonka, nasz wiek. Nie wiadomo dlaczego Ojczulek ją zgarnął, sama nic nie chce mówić na ten temat. Kolejnym Krukonem, także w naszym wieku jest Jason znany jako Wilk, ponieważ ma tatuaż wilka na prawej łopatce. Uciekł z domu, ponieważ jego rodzice chcieli aby został śmierciożercą i sami nimi są. Teraz polecą Ślizgoni - przerwał cicho się śmiejąc - Milicenta, przezwisko Missy, nasza kochana świruska i spec od komputerów. Teodor, nazywany Wujaszkiem, on stara się łagodzić wszystkie spory i zajmuje się wszystkimi zewnętrznymi sprawami elity. Kolejnym jest Blaise, zwany Judaszem, ponieważ jest bardzo chciwy na wszystko, a szczególnie na jedzenie, uciekł z domu, ponieważ nie chciał zostać śmierciożercą. W takiej samej sytuacji jest Draco, nazywany albo Smok, albo Dragon, jak kto woli.
Racja, nie jesteśmy gromadką grzecznych dzieci, jak się pewnie domyśliłeś. Ale też nie udzielamy się w miejscowej mafii, chociaż, że czasami musimy wyrównać porachunki i umiemy się bronić. Czasami, gdy brak kasy, to wykonujemy jakieś małe misje... No i chyba każdy z nas lubi ekstremalne wyzwania! Często dostajemy zgłoszenia, że ktoś chce się z nami zmierzyć w czymś... Przykładowo wyścigi motorowe, czasami też samochodowe, wspinaczki różnego rodzaju i ogólnie przyjmujemy wszystkie wyzwania, wcześniej oczywiście sprawdzając, czy damy radę wygrać - śmiech - Oczywiście nigdy nic za darmo, zawsze bierzemy zastaw... Mało było przypadków, aby ktoś przegrał, ale mimo wszystko ludzie się nie zniechęcają.
Nasza kwatera jest w tamtym uroczym klubie, gdzie mamy już wyrobioną opinię i jesteśmy tam najważniejsi, na równi z Ojczulkiem, który jest prezesem tego disco. Tam też mamy swoje kwatery, gdybyśmy chcieli przenocować, lub nie bylibyśmy w stanie wrócić o własnych siłach do domu...
No to chyba wszystko z historii naszej małej gromady szaleńców - kolejny śmiech - Resztę przekaże ci Ruda,bo mi już zaschło w gardle od tego ciągłego gadania.
-Dobra, już się tak nie wykręcaj Zachariaszu. To tak, w twoje urodziny przyprowadziliśmy ciebie tam, bo chcieliśmy nie tylko połączyć czas, ale też żebyś dołączył do nas. Wspólnie podjęliśmy tą decyzję, a pomysł dał Ojczulek. Razem też się szkolimy, więc i ty byś wyszedł na dobre. Zyskałbyś lojalnych przyjaciół, tak, uwierz mi, Malfoy to nie zadufany dupek i tak, zgodził się na ten układ.Przeżyłbyś wiele przygód, pełnych adrenaliny, którą ty tak kochasz... I nauczyłbyś się naprawdę wielu przydatnych rzeczy, między innymi, zaawansowanych zaklęć, jak będziesz chciał również czarnomagicznych i posługiwania się mugolską bronią. To jak? Przemyśl dokładnie swoją decyzję.
Hmmm... W sumie to mogą mieć rację. I z tego co usłyszałem naprawdę wiele mogę zyskać. Może nie będzie tak źle. Wystarczy być ostrożnym, a potem samo poleci...
-No... okej. Przyłącze się do waszego zgromadzenia psychopatów - roześmiał się, tego właśnie mu brakowało, przyjaciół.
-Harry! Na pewno nie pożałujesz swojej decyzji!- Nathalia rzuciła się na jego szyję.
-Uważaj, bo połamiesz mu kark! - zaśmiał się towarzysz.
-Wiecie co...Brakowało mi tych naszych rozmów, przyjacielskich kłótni i was! Dziękuję, że nie odeszliście. Byłem dupkiem, myśląc, że na prawdę jesteście zdrajcami! Kocham was! Nie zapędzaj się tak Szajbusie, kocham jak przyjaciół, nie jak pomyślałeś!
Wszyscy razem wybuchnęli śmiechem. Tak, tego chyba wszystkim brakowało.
Ruszyli ramię w ramię na posiłek. Każdy rzucał im zaciekawione spojrzenia, w końcu to Gryfon z Ślizgonami? Nie możliwe.
-Myślałem już, że zostałem sam - odezwał się po paru minutach drogi Harry- Cały Gryffindor odwrócił się ode mnie przez pieprzoną s*kę, która nagadała im, że chciałem ją zgwałcić i bla bla bla... Was też nie miałem... Ale teraz mam moich najlepszych przyjaciół!
Wybuchnęli śmiechem, niech się śmieją ile mogą, przecież nie wiadomo, kiedy nadejdą znów ciężkie chwile.
-Widzisz? Prawdziwi przyjaciele zawsze wracają, a ci fałszywi odchodzą, kiedy im się znudzisz. To normlane.- Stwierdził Zack.
-A co ty taki mądry się teraz stałeś, co? Na pewno się dobrze czujesz? Jakoś mi na to nie wygląda!- zażartował Potter.
Zack tylko rzucił mu zirytowane spojrzenie, ale nie podjął się walki na słowa. Chyba naprawdę on się źle czuje...
Weszli do Wielkiej Sali. Zack i Nathalia już się z nim żegnali, a on chciał ruszyć do swojego stołu, ale jednak zrezygnował. NIe miał zamiaru wystawiać się lwom na pożarcie. Odwrócił się do swoich przyjaciół i ich dogonił.
-Mam nadzieję, że chociaż wy mnie dobrze przyjmiecie i nie wyrzucicie podczas posiłku!
-Czy ja dobrze słyszę? Chcesz z nami usiąść? Przy stole ŚLIZGONÓW?! 
-No tak, innego wyboru nie mam.
Usiedli na końcu stołu węży, obrzucani zaciekawionymi spojrzeniami Węży, Krukonów i Puchonów, a wrogimi ze strony Lwów.
Na sali zapadła cisza, a potem wybuchły szepty. Nawet przy stole dla nauczycieli zostały prowadzone ciche rozmowy.
-Albusie, czy Potter się dobrze czuje? Nie uważasz, że chce się zabić?
-Nie Minerwo...-zamyślił się Dumbledore - Wydaje mi się, że po prostu znalazł tam nowych przyjaciół, a z tajemniczego powodu pokłócił się z Gryfonami i nie mógł tam usiąść...Albo po prostu, mój Harry się oddala od jasnej strony...

***

WRÓCIŁAM! JAK WIDAĆ ŻYJĘ!  równo nie było mnie tu 4 miesiące o.o DLATEGO WAS Z TEGO POWODU BARDZO PRZEPRASZAM! miałam małe problemy z wyjściem na prostą w szkole i na początku wakacji wyjechałam... ale nie myślcie, że o was zapomniałam! Co to to nie! Po prostu, zacięłam się na mojej największej słabości... Wymyślaniu przezwisk, imion i nazwisk... To koszmar! Teraz postaram się nie robić tak wielkich przerw! Obiecuję i mam nadzieję, że tej obietnicy dotrzymam!
Przepraszam za wszystkie błędy, które wystąpiły w tym rozdziale, ale mam na swoje usprawiedliwienie porę o której go dodaje i to, że boli mnie głowa, ale dostałam nagłego natchnienia, więc musiałam skorzystać z okazji! ^^
Wow... Zaskoczyliście mnie z komentarzami! Dziękuję z całego serca za wszystkie! Bardzo mi pomogły! Jesteście kochani!

Szalona Marchewka- *chowam się za notatkami* NIE BIJ! NIE ZABIJAJ! NIE TORTURUJ! PRZEPRASZAM! NIE PATRZ TAK NA MNIE! Ale nie możesz mnie zabić, bo kto inny będzie kontynuował to opowiadanie, hmm?

Emka Czajka- rozumiem cię doskonale... mi możesz się zawsze wyżalić! W końcu jak twierdzą moi przyjaciele, zawsze umiem wysłuchać i służę dobrą radą! Wysyłam ci resztkę mojej dzisiejszej weny na ratunek ;P

Anonim- Hmmm... Za dużo nie mogę zdradzić, bo nie będzie niespodzianki! To jest po prostu moja wizja... Samotny Harry? Tak musi być, a dlaczego? Dowiesz się już niedługo, chociaż już od teraz aż taki samotny nie będzie ;) Dumbledore... hmm.. nie jest opętany, ja za bardzo za nim nie przepadam, ale on nie jest jak Voldemort. A Harry nie będzie stał po żadnej ze stron, tylko po swojej własnej! Ron i Hermiona... Oni są za bardzo zapatrzeni w dyrektora i posłusznie wykonują rozkazy "dla lepszego dobra". Ginny? hmm... naprawdę ciężko to wyjaśnić.. Ona się zakochała.. Racja... Ale gdy Harry odrzucił jej zaloty, chciała się zemścić, a jak widać powyżej. Już i tak za wiele zdradziłam ;o Nie dobra ja!

Ty (Ja)- twój komentarz szczerze mnie rozbawił, aż leżałam na podłodze ze śmiechu, a ostatnio mniedo takiego stanu ciężko doprowadzić, więc gratulacje! :D Długości się nie obawiaj, możesz pisać nawet na kilka stóp wypracowania ^^ I wiesz co? To właśnie twój komentarz mnie zmotywował do ruszenia tą pustą banią i wymyślenia tych cholernych przezwisk! I ty musiałaś czekać najmniej na nowy rozdział, więc potraktuj to jako nagrodę :D

Dziękuję jeszcze raz wszystkim! Każdy komentarz mnie naprawdę motywuje! Jak jakieś pytania, to śmiało walcie, na pewno odpowiem!
Pozdrawiam was wszystkich, moi kochani czytelnicy!

środa, 27 marca 2013

rozdział 13

Rozdział 13

Zajęli miejsca w pociągu. Harry usiadł pod oknem, na przeciwko niego Hermiona, obok niej Ron, a miejsce koło Harry'ego zajęła Ginny.
- Harry, wybacz nam, ale musimy iść na spotkanie prefektów, a później na obchód, wiesz to są nasze obowiązki- uśmiechnęła się sztucznie.
-Jasne- Szkoda tylko, że Ginny z wami nie idzie.
Wyszli. Zapatrzył się w okno. Rozmyślał, jak będzie wyglądał ten rok szkolny i czy tym razem Voldemort go dopadnie. Oczywiście, ktoś musiał mu przerwać.
-Harry- spojrzał na rudowłosą- Emmm..... No bo ja....... Chciałam......
Nie wiedział o co jej chodzi. A właśnie, w ogóle kim ona była dla niego? Znajomą? Koleżanką? Przyjaciółką? A może kimś więcej? Niee, ta ostatnia opcja na pewno odpada, przecież ona nawet nie jest moją przyjaciółką. Jest po prostu znajomą, siostrą jego "przyjaciela". Prawda uratował ją na drugim roku, ale kto by tak nie postąpił? Tak, to tylko znajoma, kolejna fałszywa znajoma...
-Bo wiesz...- dalej się jąkała- Ehhh.... Powiem prosto z mostu.... Możebyśmyposunelisiędalejwnaszejznajomościbowieszzakochałamsięwtobieiczujężetyteż....
-Sorry, nie zrozumiałem, możesz powtórzyć?- popatrzył się na Weasleyównę chłodno.
-ZAKOCHAŁAM SIĘ W TOBIE!- nie wytrzymała
-Jak mogłaś się we mnie zakochać, jeżeli prawie wcale się nie znamy?- spytał chłodno, cały czas lustrując jej twarz
- No jak to....-widać, że ją zszokował- Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a czasami przyłapuję cię jak na mnie zerkasz i myślałam, że odwzajemniasz moje uczucia....
-Mam być szczery?- kiwnęła nieśmiało głową- Jesteś dla mnie tylko znajomą, siostrą mojego przyjaciela, nawet dobrze się nie znamy, a ty coś sobie ubzdurałaś.
-Ale....
-Nie ma żadnego ale.- powiedział spokojnie. - Idę się przejść.
Wstał ze swojego miejsca i wyszedł z przedziału. Szedł korytarzem nie patrząc gdzie idzie. Chciał chwili samotności. Od kiedy stałem się taki bezuczuciowy? Sam nie wiem.... Możliwe, że wtedy kiedy wszyscy mnie zostawili...... Taak, wtedy zmieniłem się.... Zmieniłem się nie do poznania.
Jego przemyślenia, jak zwykle, musiało coś przerwać. Wpadł na kogoś i teraz oboje upadli na podłogę wagonu. Podniósł wzrok, aby zobaczyć, kogo tym razem los ściągnął. To tylko Malfoy, wstał i spokojnie mnie obserwował..........ŻE CO?! WRÓĆ! ON MNIE SPOKOJNIE OBSERWUJE I NIE RZUCA MI SIĘ DO GARDŁA?! CZY TO SEN? 
Szybko wstał i już miał zamiar wyminąć Ślizgona, ale ten złapał go za ramię.
-Potter....
-Nie mam ochoty z nikim gadać- wyrwał się i ruszył dalej. Wiedział, że blondyn go obserwuje, czuł jego wzrok na swoich plecach, ale nie zwracał na to uwagi. Potrzebował chwili wyciszenia...
*Jakiś czas później- Hogwart*
Jechał w pustym powozie do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Spytacie się pewnie, czemu tak oficjalnie? Kiedyś, prosto z mostu nazwałby to miejsce swoim domem. Teraz to tylko placówka, do której musi chodzić, aby osiągnąć coś w życiu. Nic dla niego więcej nie znaczy. To tylko budynek z zakłamanymi, zdradzieckimi i nic niewartymi czarodziejami. Zaczynam myśleć jak Riddle.... Spokojnie wdech i wydech.... O tak już lepiej.
Jechał w ostatnim powozie i co za tym idzie był ostatni w Wielkiej Sali a co za tym idzie ściągał na siebie wzrok wszystkich tam zgromadzonych. Arghhh.... Jak ja tego nienawidzę.
Usiadł na krańcu stołu, w cieniu. Stąd mógł obserwować wszystkich i nie rzucał tak się w oczy. Wolał nie ryzykować siedzenia na swoim starym miejscu, gdyż widział już, że Ginny naopowiadała różne bajeczki o nim, jaki to on okrutny itp. itd.
Ceremonia przydziału minęła zwyczajnie, stary kapelusz, zaśpiewał coś o ciężkich czasach, że powinniśmy się pojednać ze sobą, że siłę aby żyć, czerpiemy z przyjaźni.... Normalka. Już zaczynał się nudzić, gdy powstał Dyrektor.
- Witam wszystkich w nowym roku szkolnym!- uśmiechał się dobrodusznie (wg mnie obrzydliwie- aut.)- Mam nadzieję, że miło spędziliście wakacje i nic poważnego się nie stało- Potter prychnął pod nosem- Nie będę was już głodzić, wcinajcie!- klasnął w łonie i na stołach pojawiły się półmiski z jedzeniem.
Nałożył sobie trochę sałatki. Wcale nie był głodny, dieta u Dursleyów podziałała swoje, a w sierocińcu też za wiele nie jadł.
Rozejrzał się po sąsiadach. Nikogo z nich nie kojarzył. Widocznie są to osoby, które nie chcą się rzucać w oczy, lub z różnych powodów są odrzucone przez społeczność Gryfonów. Dziewczyna z szarymi oczami i długimi blond włosami i brunet z niebieskimi oczami najbardziej zwrócili jego uwagę. Może dlatego, że obserwowali go cicho i mieli w sobie aurę tajemniczości...
Odłożył resztki swojej i tak bardzo małej porcji jedzenia i obserwował otoczenie. Panujący gwar zaczynał działać mu na nerwy. Czy nie mogą kulturalnie zjeść posiłku nie przekrzykując siebie nawzajem? Chyba nie... No może ewentualnie Ślizgoni, ale oni mają to we krwi.
I znowu stary drops wstał, aby wygłosić tą swoją nudną mowę:
-Witajcie, mam nadzieję, że się najedliście! To tak na początek przypomnienie zasad. Zakazane przedmioty, zostały powiększone o nowe produkty Weasley'ów, wgląd na listę w gabinecie u pana Filcha. Chciałbym także powiadomić nowych jak i starych uczniów, że wstęp do Zakazanego Lasu, jak sama nazwa wskazuje jest zakazany. To chyba wszystko, o czym miałem wam przypomnieć, mam nadzieję, że moja stara pamięc mnie nie zawiodła.... A! No tak! Jeszcze trzeba wam przedstawić nowy skład nauczycielski! No dobrze to tak...Posadę Nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią zgodził się objąć profesor  Remus Lupin!- nic się nie zmienił odkąd ostatni raz go widziałem, może trochę bardziej zmizerniał- Pan Flitwick, niestety musiał przejść na emeryturę, a jego miejsce zastąpi pan Niger Canis.- wstał rosły mężczyzna z szarymi oczami i czarnymi krótkimi włosami. Wydawał się jakiś znajomy. A te jego oczy... Całe przepełnione smutkiem jak i szczęściem... I to imię, chyba z łaciny. Trzeba będzie lepiej się przyjrzeć temu nauczycielowi.- No to już chyba wszystko, teraz podążycie za prefektami do swoich Pokoi Wspólnych, Dobranoc!
Wszyscy zaczęli się rozchodzić. Sam wstał jako jeden z pierwszych i pognał skrótami do dormitorium, lecz pod obrazem Grubej Damy zdał sobie sprawę ze swojej inteligencji. Nie znał hasła.
-Proszę Pani... Przecież Pani mnie zna!
-Nie ma hasła, nie ma przejścia.
-No, ale!
- Wymyśl coś, może zgadniesz.
To go zdenerwowała. Zaczął wymieniać wszystkie słodycze jakie znał... Od Czekoladowych Żab po Gigantojęzyczne Toffi... Nic.... Wnerwiony na maksa spojrzał na pierwszy lepszy obraz, na którym widniały Tańczące Miotły... Oookeeej....Dziwne, co też czarodzieje nie wymyślą, a może...
-Cholernie padające na psychikę tańczące miotły?!
Przejście otworzyło się. Popatrzył na Grubą Damę zszokowany, a ona tylko wzruszyła ramionami.
-To nie ja wymyślam te hasła.
Wszedł do dormitorium. Nikogo nie było, no i dobrze, chociaż chwila samotności... Rozpakował się, wziął prysznic i wskoczył do łóżka, zasłaniając zasłony. Usłyszał stłumione głosy z korytarza i po chwili weszli jego współlokatorzy. Udawał że śpi, nie miał dzisiaj sił na konfrontację z nimi, która na pewno nastąpi jutro.
Poczekał, aż innym się wyrównuje oddech i sam wstał z łózka. I tak nie mógł zasnąć, więc po co się męczyć. Wolał siedzieć na parapecie i oglądać gwiazdy...Skrywają tyle tajemnic i niewiadomych. Chowają sobie to co było, jest i co będzie. Właśnie w takich chwilach rozmyślał o swoim życiu, o tym, czemu akurat jego spotkał tak okrutny los.....

*****
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału :< Totalny brak weny..... Ale mam nadzieję, że długość wynagrodzi :) 
Szalona Marzycielka- przepraszam, ale nie mogę na razie tego naprawić :c mam już wszystko zaplanowane, ale mam nadzieję, że cb nie raz zaskoczę :)

wera- cieszę się z nowego czytelnika ;) Życzę wytrwałości i cierpliwości w czytaniu, co do mnie trzeba dużoooo....:D


awesome-wszystko przed nami ;) Mam już kilka ciekawych pomysłów, które na pewno wykorzystam :D

Ruda- Voldi planuje, ostro planuje.... A Dropsiu.... no dobra ujawnię skrawek tajemnicy :D Planuje trzymać go w złotej klatce, co mu nie wyjdzie ;p

Jak widać poradziłam sobie jakoś ;) Ale i tak mi się nie podoba, jest taki..... dziwny. Muszę sobie teraz napisać kilka szkiców rozdziałów w przód, bo nie wytrzymam :< Taki jakiś.... niedopracowany jest. No ale wy oceniacie :)
Pozdrawiam wszystkich czytających i komentujących :D 

wtorek, 19 marca 2013

Liebster Award ♥

Niestety to jeszcze nie nowy rozdział i w najbliższym czasie się nie pojawi :c Nauczyciele w szkole torturują sprawdzianami i kartkówkami, najchętniej to Avadą bym ich potraktowała ^_^ A gdyby tak każdego pozabijać tak......
Dobra do rzeczy bo rozmarzyłam się ;p Pewnie większość z was wie co to Liebster Award, ale lepiej wyjaśnię (Sorka Cruciatrus, ale zrobiłam kopiuj/wklej :D)
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Sama nadal nie wierzę, że zostałam nominowana *_* To był szok, macie szczęście że nie byliście przy mnie, gdy zobaczyłam tą jakże cudowną informację- gdyby tak jednak się stało po prostu dostalibyście urazu psychicznego i prawdopodobnie straciliście słuch ;) 

No i tak. Zostałam nominowana przez Cruciatrusa (chwała i dziękczynienie ci za to! :D)


1. Czy kiedykolwiek chciałeś/aś zostawić wszystko i zacząć odnowa? 
Hmmm.... Tak nawet kilka razy, pierwszy gdy straciłam moją "najlepszą przyjaciółkę", bo się dowiedziałam, że obgaduje mnie na każdym kroku i rozgaduje wszystkim dookoła moje sekrety -,- A innych nie pamiętam, choć na pewno było ich więcej.
 2. Najpierw myślisz, a potem coś robisz, czy na odwrót?
Zdecydowanie najpierw robię, a potem myślę :D To czasami mnie denerwuję i to bardzo, ale nawet są chwilę, gdzie to jest przydatne, np założenie tego bloga ;)
3.  Trzy rzeczy, które najbardziej Cię denerwują to... ?
Mogłabym tu wymieniać i wymieniaaać :p Choć ciężko jest mnie zdenerwować... To tak:
1. Kłamstwo ( ogólnikowo, podchodzi tu więcej podkategorii ;p )
2. Jak ktoś ocenia coś nawet tego nie znając 
3. Budzik o 5 rano 
4. Masz możliwość cofnięcia czasu. Zrobił/abyś to?
Na pewno. Mam wiele błędów, które chciałabym naprawić, albo powspominać moje przygody....
5.  Gdybyś mógł/mogła wybierać, to kim byś został/a - wampirem, czarodziejem, elfem, smokiem, (inne)?
Hmmm.... Trudne pytanie, ale już mam odpowiedź :D Zostałabym draconitem, który jest pół wampirem i pół elfem ;)
6. Twój wymarzony zawód to?
Nie myślę o przyszłości :D Ale na pewno, kimkolwiek będę moim hobby będzie pisanie :) A oprócz tego myślę, że chciałabym być aktorką albo piosenkarką. A jak mi to nie wyjdzie to coś związanego z grafiką komputerową ;)
7. Uczysz się jeszcze, czy może już pracujesz?
Uczę się :) Nawet się cieszę, że jeszcze nie pracuję, bo nie dałabym rady sobie w dorosłym życiu :D
8. Mieszkasz na wsi czy w mieście?
W mieście, jak tak to można nazwać. Raczej mała, zapuszczona dzielnica, która podchodzi pod kategorię miasta :)
9. Lubisz zwierzęta?
Kocham <3 Mam tylko psa, ale staram się zaopiekować, każdym stworzonkiem jakie spotkam, które jest samotne i porzucone, serce mi się kraja, gdy widzę jak ktoś je krzywdzi..... 
10. Lubisz Horrory?
Zależy jakie :D Z reguły tak, choć ostatnio na nocy filmowej w szkole, nauczyciel puścił "świetny i straszny horror" Który zachwiał moje mniemanie o nich. Jak można nazwać horrorem coś, na którym połowa osób zasnęła?! ( w tym ja xD)
11. Voldemort czy Dumbledore?
Bardzo trudne pytanie... Harry Potter :D szczerze to bardziej się przychylam do Voldemorta, bo on przynajmniej nie zataja ważnych faktów, a oprócz jest fajniejszy xD
BLOGI, KTÓRE NOMINUJE:

P.s. Kolejność przypadkowa!

A teraz moje pytania :D
1. Jakiej muzyki słuchasz?
2. Jaką przygodę wspominasz najchętniej, a jaką byś wyrzuciła z głowy?
3. Chciałabyś gdzieś wyjechać na zawsze?
4. Jaka jest twoja ulubiona pora roku? Uzasadnij.
5. Ulubiona postać z Harry'ego Pottera i dlaczego akurat ta?
6. Lubisz anime i mange? Jak tak, to jaką najbardziej?
7. Co znaczy wg ciebie przyjaźn?
8. Wolisz góry czy morze?
9. Opisz, jak wg ciebie wygląda idealne życie.
10. Wolisz się wygadać komuś, czy zostawić swoje przeżycia dla siebie?
11. Ulubione hobby?

Wiem pytania debilne ;p ale nie miałam pomysłów, totalny brak weny, nie tylko tu ale z tym opowiadaniem też, nad czym rozpaczam i zamknęłam się w sobie :< No cóż..... Life is brutal. 
    
Jeszcze raz dziękuje za nominację!

Pozdrawiam :) 

P.s. Dziękuje za ponad 10.000 wyświetleń :) Kocham was <3 
 

sobota, 26 stycznia 2013

rozdział 12

rozdział 12


Dochodziła 1 w nocy. Siedział na łóżku. Nie mógł zasnąć. Czy to musiało się tak potoczyć? Już tydzień się unikamy... W sierocińcu, nie miał już przyjaciół, Ron i Hermiona nie piszą, prawdopodobnie dla jego dobra, jak mawiał Dumbledore. Właśnie, Ron i Hermiona... Czy ufać im? Może jeszcze uda się ich przekonać, że Dyrektor to tak naprawdę Stary Manipulator? Może jeszcze nie wszystko stracone? Tak, nie będzie kończył z nimi przyjaźni, mimo, że ślepo stoją za Dyrektorem. Właśnie przyjaźń, czy ona musi tak boleć, gdy się ją traci? Nathalia i Zack, może oni naprawdę mówili prawdę? Cóż, trzeba będzie się tego dowiedzieć, ale nie bezpośrednio... Na pewno coś wymyślę.
Po pamiętnej kłótni, spotykają się tylko na wspólnych posiłkach. A wtedy, oni próbują z nim porozmawiać, a on wtedy chowa się w swoim prywatnym królestwie, w swoim pokoju. Rzadko wychodził z niego, tylko na posiłki i raz dziennie na spacer. A teraz nie mógł zasnąć, mimo że była już godzina, chwila, spojrzę na zegarek... 1:34 w nocy. Pełno myśli krążyło mu po głowie.
Zastanawiał się kim jest Scorpius? Wydawał się podejrzany, taki mroczny, a jednak mu pomógł. Ludzie są pełni sprzeczności...
***
Teleportował się do mrocznego i gęstego lasu. Nic nie było widać, ponieważ był środek nocy, a dokładniej 4 nad ranem. Ojciec nie ma snu czy co? Racja wysłał mnie na misje i wymaga raportów, ale o takiej godzinie? 
Przedzierał się przez gąszcz ledwo widoczną ścieżką. Szedł w tylko sobie znanym kierunku. Co chwilę ziewał zmęczony. Naszyjnik, który nosił na szyi, obudził go 15 minut wcześniej, co było dla niego znakiem, że ma złożyć raport. Wisiorek był wykonany ze złota. Jego surowość łagodził wąż wysadzany zielonymi kamykami, prawdopodobnie szmaragdami, wygięty w kształt litery "S" (Jak się uda dodam zdjęcie ;)-dop.aut.).
Wyszedł na wolną przestrzeń. Przed nim rozciągał się piękny widok. Duże błonia, które obrastała przeróżna roślinność. W oddali stał mroczny zamek, prawdopodobnie większy od Hogwartu. Zbudowany był z Czarnej Cegły.    
Otworzył ogromne, metalowe drzwi i wszedł do środka. Szedł zawiłymi korytarzami. Trzeba powiedzieć ojcu, że czas na remont, a najlepiej od zlikwidowania tego labiryntu korytarzy. Doszedł w końcu do Sali Głównej, w której znajdowały się drzwi, równie duże jak te Wejściowe. Tam właśnie odbywały się spotkania z ojcem. Wszedł do Sali Zebrań.
Była to ogromna, pusta sala, bez okien. Światło dawały miliony świec unoszących się pod sufitem. Na przeciwległej ścianie wisiał obraz Salazara Slitherina, który zajmował całą długość ściany.  Kilka stóp przed nim na podeście stał złoty tron, na którym siedział ojciec, a obok niego drugi, mniejszy i srebrny przeznaczony dla niego. 
Odbywało się zebranie śmierciożerców, a on, zakapturzony im brutalnie przerwał, najprawdopodobniej w momencie składania raportów z jakiś nieznaczących misji. Członkowie organizacji spojrzeli na niego nieprzychylnie, No tak! Przecież oni nie wiedzą kim jestem! Jak ja lubię robić wielkie wejścia! Zaśmiał się w myśli. Idąc w stronę ojca, przejechał wzrokiem po śmierciożercach, Lucjusz, Crabbe, Goyle, Avery, rodzeństwo Carrow, Dołohow, Rudolf, Rabastan, Bella coś tak czuję że zaraz nie wytrzyma, Macnair, Rookwood, Snape, ogólnie mówiąc cały Wewnętrzny Krąg. 
Bella nie wytrzymała:
-Jak śmiesz, przerywać w naszym spotkaniu bachorze?! Nie wolno przerywać spotkania Wewnętrznego Kręgu, a ty jak wiem na pewno do niego nie należysz! Musisz ponieść karę! Crucio!
Wytrzymał zaklęcie bez zająknięcia dalej idąc w stronę ojca. Jej zaklęcia to nic w porównaniu z zaklęciami ojca, które ucząc mnie demonstrował je na mnie. 
-Bello, nie wolno karać gości, którzy są wyżej położeni nisz ty! Crucio!
Lestrange nie wytrzymała bólu, wrzasnęła a chwile później zemdlała. 
Podszedł pod tron, schylił głowę i przywitał się.
-Witaj ojcze, wzywałeś.- wyraźnie usłyszał jak śmierciożercy zszokowani wciągają powietrze, lecz nie odważyli się odezwać. I dobrze, lepiej dla nich. Do tej pory ojciec nie chciał ujawnić jego istnienia, ale jednak teraz nadeszła ta chwila.
-Witaj synu, pewnie się domyślasz dlaczego. Dwa tygodnie temu dostałeś misję, czekam na twój cotygodniowy raport.
-Oczywiście ojcze- odetchnął na chwilę i zaczął zdawać relację- Pan Potter, jak przypuszczałeś, został umieszczony w sierocińcu, w którym ty też w młodości mieszkałeś, ale w przeciwieństwie do ciebie, poznał dwójkę osób, z którymi się zaprzyjaźnił. Jest to Nathalia Elonora Campbell i Zachariasz Michael Coles. Oboje stracili rodziców, gdy byli dziećmi, zostali oni zamordowani przez aurorów, ponieważ byli przypuszczani o przynależność do śmierciożerców. Panna Campbell i pan Coles, należą do Slitherinu, ale nie popierają ciebie. Tydzień temu, w urodziny Pottera, zrobili wielki wypad na miasto, a później zaprowadzili go do klubu, do którego zostali wpuszczeni jakby byli stałym bywalcami. Niestety ja tam nie mogłem się dostać, mimo że oferowałem sporą sumę pieniędzy. Więc zaczaiłem się za rogiem, czekając na dalszy rozwój sytuacji. Pół godziny później, wybiegł stamtąd Potter i biegł przed siebie jak szalony. Po chwili wypadł Coles i biegł za nim. Poszedłem za nimi, chcąc dowiedzieć się co się stało. Doszedłem na miejsce, przed Colesem i schowałem się za drzewami. Widziałem doskonale Pottera, który prawdopodobnie był zrozpaczony. Chwilę później przybiegł Coles, wysłał mówiącego patronusa prawdopodobnie do rudej, bo zaraz się pojawiła. Nastąpiła ostra kłótnia, w której zakończyli przyjaźń, z powodu nie dokładnie zrozumiałem, ale elity. Prawdopodobnie Potter znał większość członków i jest możliwość, że ich nienawidził. Niestety nie dosłyszałem nazwisk. Potter oddalił się a ja za nim. Wyprzedziłem go i zasiadłem na ławce kilka metrów przed nim. Udało mi się z nim nawiązać rozmowę. Wywnioskowałem z niej, że trudno mu znieść koniec przyjaźni i że nie zna Londynu, z łatwością się w nim gubiąc gdy jest sam. Przez następny tydzień, aż do tej pory wychodzi na krótki spacer raz dziennie i cały swój wolny czas poświęca siedząc na parapecie w swoim pokoju.
-Dziękuje ci, synu, możesz usiąść.- przemówił Lord Voldemort - no to myślę że spokojnie możemy kontynuować naszą misje. A teraz szybko złóżcie mi raporty i powiedźcie czy misja się powiodła.
Wystąpił Lucjusz.
-Panie, rodziny czystokrwiste, wampiry i mroczne elfy zgodziły się wspomóc ciebie w walce, oczywiście oprócz Weasleyów
-Wilkołaki i Demony, także najdroższy panie- macnair
-Ministerstwo jest powoli przejmowane, mamy kilku zaufanych ludzi i kilku podstawionych- nott.
-Wszystko dobrze poszło, więc zebranie uważam za zakończone! Wynocha!- odprawił swych ludzi Voldemort.
Spytacie się pewnie jak nazywa się syn? To jeszcze nie pora, aby na to odpowiedzieć. Teraz warto się wsłuchać w rozmowę.
- Ojcze, mam dalej pełnić moją misję?
-Tak, dlatego też przepisałam ciebie z Durmstrangu do Hogwartu. Masz sprawić aby Potter zaufał Ci i odciął się od swoich dawnych przyjaciół. Możesz już iść odpocząć.
-Dobrze ojcze. Dobranoc.
***
 Wakacje szybko dobiegły konca, w końcu nastał 1 wrzesień, przez jednych długo wyczekiwany dzień, a przez innych znienawidzony. Nasi czarodzieje w sierocińcu kilka dni wcześniej poszli na Pokątną, zakupić potrzebne książki, szaty, składniki do eliksirów i wszystko inne co mogło się przydać. Niestety, a może stety jeszcze się nie pogodzili, mimo że Nathalia i Zack bardzo się starają odbudować to, co między nimi było wcześniej.
Harry właśnie skończył dopakowywac kufer. Myślał, co teraz będzie, co będzie w przyszłości. Do tej pory nikt go jeszcze nie adoptował i dobrze. Dzieci odchodziły i przychodziły a oni zostawali. 
Zszedł na dół. Tam już stali jego byli przyjaciele wraz z dyrektorką sierocińca. 
-No to jak już wszyscy są, moge wam wyprawić kazanie- mrugneła do nich.- Macie być grzeczni, nie rozrabiać, słuchać się nauczycieli i unikać kłopotów. I błagam was dzieci, pogódźcie się i nie kłóćcie się więcej.
-Dobrze proszę pani- odpowiedzieli chórem.
-Ale z tym ostatnim to będzie ciężko- dopowiedział Harry.
-Nie wiem co między wami zaszło, ale wyjaśnijecie to sobie i przebaczcie, nie warto przekreślać takiej przyjaźni- powiedziała madame.- Trudno, przemyślcie to sobie i powodzenia wam życzę w szkole!
-Do widzenia!
Wyszli w trójkę, nie odzywając się do siebie. Niestety musieli iść w tym samym kierunku, bo nie było innej drogi na Dworzec. Campbell i Coles rozmawiali cicho ze sobą, a on rozmyślał. Mam nadzieję, że jeszcze będą chcieli się ze mną przyjaźnić. Może jeszcze nie wsyzstko stracone. Ron i Hermiona... Przecież jesteśmy przyjaciółmi od początku naszej kariery w Hogwarcie! 
Autobusem dojechali pod peron, i przeszli przez barierkę prowadzącą na Prron 9 i 3/4. Tam się rozdzielili. 
Szukał wzrokiem znajomych twarzy. Kojarzył niektóre osoby, które na niego bezczelie patrzyły. Już się obawiam reakcji wszystkich. Cały świat wie, że mieszkam w sierocińcu!
W końcu natrafił na grupe znajomych rudzielców. Skierował się w ich stronę. Byli tam też członkowie Zakonu Feniksa. Lupin, Tonks, Moody, Kingsley...
-Harry!- to profesor Lupin, pierwszy go zauważył i uradował się na jego widok. Zgarnął go w ramiona w przyjacielski uścisk.
-Dzień dobry profesorze.
-Żadny tam profesorze, mów mi Remus lub Lunatyk, jak ci tam będzie pasowało.- mówił uradowany.- Już niedługo kończymy formalności i będziemy mogli z Tonks ciebie adoptować!
-Och to wspaniale!- odrazu poprawił mu się humor.
- Witaj kochaneczku!- także u go w ramiona pani Weasley i wszyscy Weasleyowie, oprócz Rona, który przyglądał się temu z boku. Sam, bo Hermiona też się przyszła z nim przywitać.- Tak się cieszę że cię widzę!
-Dziękuje pani Weasley.
- No gnajcie już na pociąg, bo wam ucieknie.
Wszyscy uczniowie z grupki poszli w stronę pociągu. Ron nadal się nie odzywał. Czyżbym stracił przyjaciela?
Szukali wolnego przedziału. Wszyscy, których mijali patrzyli się dziwnie na Pottera, znajomi, witali się tylko z Ronem i resztą, a jego omijali. Teraz widać, kto był moim prawdziwym przyjacielem i nim będzie....
~~~~
Siemanko wracam po miesięcznej przerwie! Klawiaturę mi naprawili, cieszycie się? Od razu mówię że nie wiem kiedy następny rozdział. Postaram się później dodać zapowiedź. A teraz odpowiedzi:
awesome- Ta kłótnia była planowana i tak musiał być. Mi też było trudno to pisać, ale to na korzyść opowiadania ;)
Szalona Marzycielka- Gdy czytałam twój komentarz, aż uśmiech pojawił mi się na twarzy :D Pokłócili się, bo tak musiało być :( Napraić to? Może później, ale to jak fabuła pozwoli ;p Staram się pisać tak, jak mam rozplanowane, ale trudno tak jest xd jakoś nie uważam że to jest aż tak dobre xD Opowiadanie powstało spontanicznie, aby wyrzucić niepotrzebne myśli :D
Vlad Dracula I- Cieszę się, że dopasowałam. Ten wydaje się jeszcze dłuższy, ale nie jestem pewna ;) Kim jest Scorpius? Dowiesz się niebawem
Szlafrok Śmierciożercy- z chęcią bym się zgłosiła, ale niestety nie mam GG. Może sobie później założę, to odrazu się zgłoszę ;P
Mateusz Maximus- Też lubię, jak Drops jest manipulatorem :D No pewnie, że wejdę i zobaczę co tam tworzysz ;)
Ruda- Kim jest Scorpius, musisz poczekać, lub się domyślić :P Co będzie dalej? Ciężki czas w Hogwarcie. Więcej nie wydam :D Co teraz zrobi Harry, sama zobaczysz ;)
Emka Czajka- jak nie chcesz skomentować rozdziału, a tylko informujesz to proszę abyś robiła to w spamowni ;)
Pozdrawiam wszystkich, duuuuuuużo komentujcie. Musicie trochę poczekać na następny, bo szkoła i nauka -,- Żeby mieć 3 sprawdziany jednego dnia?! Koszmar. 
Jeszcze raz pozdrawiam :*