-Co teraz macie? - spytał się Harry do swoich towarzyszy.
-Hmmmm.... Zielarstwo z Krukonami, więc zaraz się będziemy zbierać, a ty?
-Transmutacje z Puchonami*.
-Uuu, McGonagall chyba wstała lewą nogą, zobacz na jej............Harry radzę ci spieprzać jak najszybciej i się nie odwracać.- Stwierdził Zack z przerażoną miną.
Jak można było się domyślić, Harry postąpił jak normalny, cywilizowany człowiek- zaciekawił się, co tak przeraziło fioletowowłosego i odwrócił się w tamtą stronę, od razu tego żałując. W ich stronę sztywno szła profesorka transmutacji i była bardzo zdenerwowana, co można było zauważyć po jej ustach zaciśniętych w kreskę. Tak, to naprawdę źle świadczący widok, ale było już za późno, aby gdziekolwiek się schować.
-Potter! Możesz mi wytłumaczyć..
-To nie ja pani psor! Ja byłem grzeczny! Proszę mnie nie bić! -teatralnie zasłonił się rękami.
-Potter nie wydurniaj się! Na razie żadna wiadomość o twoim wybryku do mnie nie dotarła, lecz sądząc po twoim zachowaniu na pewno coś przeskrobałeś! A teraz do rzeczy, dlaczego nie siedzisz przy stole Gryffindoru?
W tej chwili, jak na złość, w Wielkiej Sali nastała cisza. Każdy się przysłuchiwał rozmowie.
Harry spojrzał na swoich przyjaciół, unosząc jedną brew.
-Ale proszę pani! Gdzie w regulaminie szkoły jest napisane, że tak musi być?
-Potter nie przeginaj!- warknęła patrząc na niego złowrogo- Na następnym posiłku masz siedzieć już przy swoim stole, jasne?
Kiwnął twierdząco głową. I tak pewnie nie zastosujesz się do tego. Uśmiechnął się do siebie, gdy pani profesor odeszła.
-Jakoś powątpiewam, że się posłuchasz. -wyszczerzyła się do niego Ruda.
-Masz rację. A teraz lepiej już będę szedł, bo jak się jeszcze spóźnię, to szlaban z Filchem gwarantowany.
Pognał do wieży po podręczniki i sam ruszył pod salę.
***
Po sprawdzeniu obecności McGonagall przeszła do tematu lekcji.
-Dzisiaj praktyka odejdzie na bok, a nauczymy się historii, którą każdy szanujący się czarodziej powinien znać. Porozmawiamy o odkrywcach w dziedzinie transmutacji...
I tu Harry się wyłączył. Siedział sam na końcu klasy pod oknem. Od czasu do czasu docierały do niego skrawki wypowiedzi profesorki, ale i tak nic z nich nie zapamiętał. Nie, nie był leniem. Po prostu nudziła go teoria, gdyby to było coś, co potem mógłby wykorzystać w praktyce, słuchałby, ale po cholerę mu wiedzieć kto odkrył coś tam?
Zapatrzył się w okno. Na błoniach panowała nienaturalna cisza, nawet wiatr nie zaburzał tego spokoju. Czasem nawet błonia muszą odpocząć od wrzeszczących uczniów.
Niebo było idealnie błękitne z jesiennym słońcem unoszącym się wysoko. To był na prawdę piękny widok, wyglądał jak obraz namalowany przez uzdolnionego artystę, albo jak chwila, w której czas po prostu się zatrzymał.
Z tego letargu wyrwało go uderzenie książką w głowę. Odwrócił się natychmiast wrogo nastawiony, ale widząc rozwścieczoną McGonagall natychmiast spotulniał.
-Potter! Możesz mi powiedzieć, co ty robisz?
-No...Wie pani... Wyglądałem przez okno, obserwując czy Śmierciożercy przypadkiem nie wychodzą z Zakazanego Lasu i...-wyszczerzył się.
-To nie wyjaśnia tego, że nie uważałeś na MOJEJ lekcji!
-Ale ja uważałem, jakże bym mógł tego nie robić!
-Potter! Grabisz sobie! Minus dziesięć punktów od Gryffindoru!
-Ale..
-W takim razie, co Samuel DeLion wraz z Tommy'm Nyerem wynaleźli?
-Eeee... - wręcz było widać, ja nagle jego mózg zaczął pracować. Profesorka tylko stałą nad nim z wargami zaciśniętymi w cienką linię. Ręka Hermiony już dawno wystrzeliła w górę.- wynalazł metodę tworzenia różdżki?
-Panie Potter, to niestety jest błędna odpowiedź. Minus pięć punktów. Panno Granger, poda pani prawidłową odpowiedź?
-Pan Samuel DeLion przyczynił się w transmutacji tym, że wraz z Tommy'm Nyerem wynaleźli sposób przemieniania się w zwierzę. Opisali dokładny przebieg i sposób w wielu książkach. Dzięki nim świat poznał "animagów" oczywiście nie oni sami wymyślili tę nazwę...
-Dobrze dziękujemy. Dziesięć punktów.
Kontynuowała swój wykład, a Harry tym razem udawał jako takie zainteresowanie. Niestety notować oczywiście zapomniał.
Po zajęciach ruszył do dormitorium odłożyć książki. Stanął przed Grubą Damą, przygotowując się na zimne spojrzenia. Nawet portret emanował niechęcią do niego.
Przemknął się ukradkiem, ale i tak kilka osób go zauważyło. Niby szlachetni Gryfoni, a obrabiają dupę na każdym kroku. Ahh ta miłość.
Dormitorium było puste. Odłożył książki do kufra i dopiero wtedy usłyszał rytmiczne pukanie. Dochodziło ono od strony okna. Winowajczynią hałasu była mała sówka. Od razu ją rozpoznał. Sierociniec. Szybko wpuścił ją i odwiązał list od jej nóżki. Nie czekała na odpowiedź, tylko od razu odleciała. Zdezorientowany spojrzał na pergamin.
Drogi Harry!
Mam nadzieję, że dobrze Ci się powodzi w szkole, że przyjaciele się od ciebie nie odsunęli. Słyszałam o twojej kłótni z Nathalią i Zackiem. Nie chcę się wtrącać w wasze relacje, ale szkoda utracić taką przyjaźń.
Ale nie po to piszę ten list. Mam Ci do przekazania bardzo ważną, mam nadzieję radosną wiadomość.
Niedawno pewna miła rodzina przybyła do nas i złożyła papiery.......
Doczytując cały list był w totalnym szoku. Szybko wsadził go do kieszeni jego szaty i pobiegł szukać kolorowowłosych. Musiał z nimi to przedyskutować. A do dyrektora uda się później. Bardzo szybko udało mu się ich znaleźć, kierowali się w stronę biblioteki.
-Poczekajcie!- zawołał.
Odwrócili się, a widząc jego stan, ni to przerażenie, ni to podekscytowanie, wiedzieli że stało się coś bardzo ważnego, ale jeszcze nie przypuszczali co.
______________________________________________________________
*wiem, że mieli z Ślizgonami, ale na potrzeby opowiadania zostało zmienione.
TA DAM! Następne rozdziały będą dłuższe, no i mogę wam powiedzieć, że w końcu główny wątek wkracza do akcji!
Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy!
Dziękuję za te komentarze! Naprawdę, załatwiły porządną rehabilitację dla mojej zdruzgotanej weny.
Alex- widzisz, teraz pobiłam rekord szybkości haha ale do rzeczy. Twój komentarz bardzo mnie rozbawił. Myślałam o tym dopiero po wrzuceniu rozdziału, ale ja tak już mam. Najlepsze pomysły dopiero po fakcie ehhh :/ Czuję się zaszczycona, wybrana cokolwiek, really :D
Vlad- może jakoś ich wplotę ;) Cieszę się, że podoba Ci się. Mam już wiele planów co do Harry'ego, ale dowiecie się przy najbliższych rozdziałach :>
Marcheweczko - wiesz jak ja ciebie kocham, ale niestety te oczy nie podziałały :( Jak mnie poturbujesz to wyląduje w szpitalu i co? kto będzie tu wchodził raz na rok?
Jak widzę, większość z was domyśla się co będzie dalej, ale ja mimo wszystko was zaskoczę! O tak! Na pewno się tego nie spodziewaliście, co wymyśliłam! Chyba że ktoś jest równie psychiczny jak ja, ale to już inna sprawa.
Jeszcze raz przepraszam, że taki krótki, ale nie chciałam go bardziej męczyć. Obiecuję, że w następnym będzie się więcej działo.
Jak ktoś tu jeszcze zagląda- Komentujcie x
-Hmmmm.... Zielarstwo z Krukonami, więc zaraz się będziemy zbierać, a ty?
-Transmutacje z Puchonami*.
-Uuu, McGonagall chyba wstała lewą nogą, zobacz na jej............Harry radzę ci spieprzać jak najszybciej i się nie odwracać.- Stwierdził Zack z przerażoną miną.
Jak można było się domyślić, Harry postąpił jak normalny, cywilizowany człowiek- zaciekawił się, co tak przeraziło fioletowowłosego i odwrócił się w tamtą stronę, od razu tego żałując. W ich stronę sztywno szła profesorka transmutacji i była bardzo zdenerwowana, co można było zauważyć po jej ustach zaciśniętych w kreskę. Tak, to naprawdę źle świadczący widok, ale było już za późno, aby gdziekolwiek się schować.
-Potter! Możesz mi wytłumaczyć..
-To nie ja pani psor! Ja byłem grzeczny! Proszę mnie nie bić! -teatralnie zasłonił się rękami.
-Potter nie wydurniaj się! Na razie żadna wiadomość o twoim wybryku do mnie nie dotarła, lecz sądząc po twoim zachowaniu na pewno coś przeskrobałeś! A teraz do rzeczy, dlaczego nie siedzisz przy stole Gryffindoru?
W tej chwili, jak na złość, w Wielkiej Sali nastała cisza. Każdy się przysłuchiwał rozmowie.
Harry spojrzał na swoich przyjaciół, unosząc jedną brew.
-Ale proszę pani! Gdzie w regulaminie szkoły jest napisane, że tak musi być?
-Potter nie przeginaj!- warknęła patrząc na niego złowrogo- Na następnym posiłku masz siedzieć już przy swoim stole, jasne?
Kiwnął twierdząco głową. I tak pewnie nie zastosujesz się do tego. Uśmiechnął się do siebie, gdy pani profesor odeszła.
-Jakoś powątpiewam, że się posłuchasz. -wyszczerzyła się do niego Ruda.
-Masz rację. A teraz lepiej już będę szedł, bo jak się jeszcze spóźnię, to szlaban z Filchem gwarantowany.
Pognał do wieży po podręczniki i sam ruszył pod salę.
***
Po sprawdzeniu obecności McGonagall przeszła do tematu lekcji.
-Dzisiaj praktyka odejdzie na bok, a nauczymy się historii, którą każdy szanujący się czarodziej powinien znać. Porozmawiamy o odkrywcach w dziedzinie transmutacji...
I tu Harry się wyłączył. Siedział sam na końcu klasy pod oknem. Od czasu do czasu docierały do niego skrawki wypowiedzi profesorki, ale i tak nic z nich nie zapamiętał. Nie, nie był leniem. Po prostu nudziła go teoria, gdyby to było coś, co potem mógłby wykorzystać w praktyce, słuchałby, ale po cholerę mu wiedzieć kto odkrył coś tam?
Zapatrzył się w okno. Na błoniach panowała nienaturalna cisza, nawet wiatr nie zaburzał tego spokoju. Czasem nawet błonia muszą odpocząć od wrzeszczących uczniów.
Niebo było idealnie błękitne z jesiennym słońcem unoszącym się wysoko. To był na prawdę piękny widok, wyglądał jak obraz namalowany przez uzdolnionego artystę, albo jak chwila, w której czas po prostu się zatrzymał.
Z tego letargu wyrwało go uderzenie książką w głowę. Odwrócił się natychmiast wrogo nastawiony, ale widząc rozwścieczoną McGonagall natychmiast spotulniał.
-Potter! Możesz mi powiedzieć, co ty robisz?
-No...Wie pani... Wyglądałem przez okno, obserwując czy Śmierciożercy przypadkiem nie wychodzą z Zakazanego Lasu i...-wyszczerzył się.
-To nie wyjaśnia tego, że nie uważałeś na MOJEJ lekcji!
-Ale ja uważałem, jakże bym mógł tego nie robić!
-Potter! Grabisz sobie! Minus dziesięć punktów od Gryffindoru!
-Ale..
-W takim razie, co Samuel DeLion wraz z Tommy'm Nyerem wynaleźli?
-Eeee... - wręcz było widać, ja nagle jego mózg zaczął pracować. Profesorka tylko stałą nad nim z wargami zaciśniętymi w cienką linię. Ręka Hermiony już dawno wystrzeliła w górę.- wynalazł metodę tworzenia różdżki?
-Panie Potter, to niestety jest błędna odpowiedź. Minus pięć punktów. Panno Granger, poda pani prawidłową odpowiedź?
-Pan Samuel DeLion przyczynił się w transmutacji tym, że wraz z Tommy'm Nyerem wynaleźli sposób przemieniania się w zwierzę. Opisali dokładny przebieg i sposób w wielu książkach. Dzięki nim świat poznał "animagów" oczywiście nie oni sami wymyślili tę nazwę...
-Dobrze dziękujemy. Dziesięć punktów.
Kontynuowała swój wykład, a Harry tym razem udawał jako takie zainteresowanie. Niestety notować oczywiście zapomniał.
Po zajęciach ruszył do dormitorium odłożyć książki. Stanął przed Grubą Damą, przygotowując się na zimne spojrzenia. Nawet portret emanował niechęcią do niego.
Przemknął się ukradkiem, ale i tak kilka osób go zauważyło. Niby szlachetni Gryfoni, a obrabiają dupę na każdym kroku. Ahh ta miłość.
Dormitorium było puste. Odłożył książki do kufra i dopiero wtedy usłyszał rytmiczne pukanie. Dochodziło ono od strony okna. Winowajczynią hałasu była mała sówka. Od razu ją rozpoznał. Sierociniec. Szybko wpuścił ją i odwiązał list od jej nóżki. Nie czekała na odpowiedź, tylko od razu odleciała. Zdezorientowany spojrzał na pergamin.
Drogi Harry!
Mam nadzieję, że dobrze Ci się powodzi w szkole, że przyjaciele się od ciebie nie odsunęli. Słyszałam o twojej kłótni z Nathalią i Zackiem. Nie chcę się wtrącać w wasze relacje, ale szkoda utracić taką przyjaźń.
Ale nie po to piszę ten list. Mam Ci do przekazania bardzo ważną, mam nadzieję radosną wiadomość.
Niedawno pewna miła rodzina przybyła do nas i złożyła papiery.......
Doczytując cały list był w totalnym szoku. Szybko wsadził go do kieszeni jego szaty i pobiegł szukać kolorowowłosych. Musiał z nimi to przedyskutować. A do dyrektora uda się później. Bardzo szybko udało mu się ich znaleźć, kierowali się w stronę biblioteki.
-Poczekajcie!- zawołał.
Odwrócili się, a widząc jego stan, ni to przerażenie, ni to podekscytowanie, wiedzieli że stało się coś bardzo ważnego, ale jeszcze nie przypuszczali co.
______________________________________________________________
*wiem, że mieli z Ślizgonami, ale na potrzeby opowiadania zostało zmienione.
TA DAM! Następne rozdziały będą dłuższe, no i mogę wam powiedzieć, że w końcu główny wątek wkracza do akcji!
Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy!
Dziękuję za te komentarze! Naprawdę, załatwiły porządną rehabilitację dla mojej zdruzgotanej weny.
Alex- widzisz, teraz pobiłam rekord szybkości haha ale do rzeczy. Twój komentarz bardzo mnie rozbawił. Myślałam o tym dopiero po wrzuceniu rozdziału, ale ja tak już mam. Najlepsze pomysły dopiero po fakcie ehhh :/ Czuję się zaszczycona, wybrana cokolwiek, really :D
Vlad- może jakoś ich wplotę ;) Cieszę się, że podoba Ci się. Mam już wiele planów co do Harry'ego, ale dowiecie się przy najbliższych rozdziałach :>
Marcheweczko - wiesz jak ja ciebie kocham, ale niestety te oczy nie podziałały :( Jak mnie poturbujesz to wyląduje w szpitalu i co? kto będzie tu wchodził raz na rok?
Jak widzę, większość z was domyśla się co będzie dalej, ale ja mimo wszystko was zaskoczę! O tak! Na pewno się tego nie spodziewaliście, co wymyśliłam! Chyba że ktoś jest równie psychiczny jak ja, ale to już inna sprawa.
Jeszcze raz przepraszam, że taki krótki, ale nie chciałam go bardziej męczyć. Obiecuję, że w następnym będzie się więcej działo.
Jak ktoś tu jeszcze zagląda- Komentujcie x
świetny rozdział tylko trochę krótki ale to nic ważne że dodałaś rozdział ... mam nadzieje że następny będzie niedługo życzę dużo weny i miłych świąt BAY BAY
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńMuszę kończyć, ale następnym razem postaram się bardziej rozpisać w komie.
Och! Co jest dalej w tym liście? Ja chcę wiedzieć, bo się popłaczę! Kali chcieć. Kali prosić. Kali dostać.
OdpowiedzUsuńOch mówiłam Ci, jak ja kocham to opko? Nie? No to mówię teraz. Kiedy nie pisałaś miałam ochotę Cię zabić, ale niestety nie mogę. Mówiłam już, kartoteka i kto by dokończył tą historię? A poza tym... Nie jestem seryjną zabójczynią!
Harruś kto chce go adoptować? Bo o to chodzi, no nie?
Pozdrawiam
Idril (dawniej Szalona Marchewka)
Ps. Wesołych Świąt!
i wkońcu doczekalem się nowego rozdziału
OdpowiedzUsuńjestem ciekaw kto chce adoptować harego
podobała mi się lekcja i "uwazanie na lekcji" jak również w wielkiej sali akcja z siedzeniem nie przy swoim stole
życzę dużo weny
Jakaś rodzina chce go adoptować...
OdpowiedzUsuńA może to nie Lunio i Tonks, tylko ktoś inny? :3
Hmm... może sam Tom! :D