-Coś się stało, Harry?- spytała się dziewczyna.
Zziajany, bez słowa podał im list. Oboje zaczęli czytać.
Drogi Harry!
Mam nadzieję, że dobrze Ci się powodzi w szkole, że przyjaciele się od ciebie nie odsunęli. Słyszałam o twojej kłótni z Nathalią i Zackiem. Nie chcę się wtrącać w wasze relacje, ale szkoda utracić taką przyjaźń.
Ale nie po to piszę ten list. Mam Ci do przekazania bardzo ważną, mam nadzieję radosną wiadomość.
Niedawno pewna miła rodzina przybyła do nas i złożyła papiery. Staraliśmy się, zgodnie z prośbą pana Albusa Dumbledore'a zniechęcić ich, ale nie udało się. Jak pewnie już się domyśliłeś, nie są to twoi najbliżsi. Są czarodziejami, nazywają się Tom i Arisa Rose. Pochodzą z Ameryki. Wydawali się mili i sympatyczni, byli zdecydowani o swoim wyborze. Oprócz Ciebie chcą jeszcze adoptować Nat, która też została poinformowana o tym.
Albus także został poinformowany o tym. Twoi nowi rodzice przyjadą po ciebie jakoś tak w przyszłym tygodniu. Chcą ciebie zabrać do Ameryki z tego co wywnioskowałam.
Mam nadzieję, że dobrze Ci się wiedzie, no i że masz dobre oceny.
Pozdrawiam.
Kathy Clarksone
Widocznie Ruda jeszcze nie odczytała swojego listu, ponieważ wpatrywała się w niego skamieniała. Towarzysz był zszokowany. Jego wzrok co chwila przemieszczał się z kartki na twarze przyjaciół. Z listu wynikło, że obu ma stracić i to w najbliższym tygodniu? Nie doczekanie..
-Harry... Musimy iść do dyrektora. - otrząsnęła się dziewczyna, nie chcąc wybuchnąć na środku korytarza.
W drodze do gabinetu towarzyszyła im niezręczna cisza. Zack mimo swojej rozpaczy, stwierdził, że nie mogą zmarnować tego pozostałego im tygodnia i muszą cieszyć się chwilą.
-Dlaczego jesteście smutni?- objął ich ramionami.- Przecież w końcu będziecie mieć rodzinę! I wyjedziecie do Ameryki! Czyż to nie wspaniałe?- Sam w to nie wierzył. Jego głos był na granicy rozpaczliwego pisku.
Harry posłał mu spojrzenie, mówiące, że nie czas teraz na żarty, a Ruda nieco się spięła. Dotarli do chimery, kiedy zorientowali się, że nie znają hasła.
-Emmm... Czekoladowe Żaby?- zaczął wymyślać Harry.
-Fasolki Wszystkich Smaków?
-Musy-Świstusy?
-Toffi?
Stali tam już dobre pięć minut wyszukując w zakamarkach umysłów wszystkie nazwy słodyczy. W końcu Potter się zdenerwował i wrzasnął.
-Pierdolone Cytrynowe Dropsy!
Chimery odsłoniła przed nimi wejście, a czarnowłosy tylko stał zszokowany wśród śmiechu przyjaciół.
-Ale pierdolone czy jak?
Weszli po schodach i zapukali do drzwi. Usłyszeli stłumione zaproszenie.
-Ahhh Harry z przyjaciółmi! Co was do mnie sprowadza? Siadajcie!
-Panie Profesorze, my..
-Może Cytrynowego Dropsa na dobry początek rozmowy?- Przerwał profesor dziewczynie. Ta posłała mu tylko złe spojrzenie i rzuciła list na biurko.
Od razu ten dobroduszny uśmieszek zszedł z twarzy starego Dropsa. Nic nie mówiąc skierował się do kominka, wołając Remusa i Severusa, którzy zgłosili się chwile potem.
-O co chodzi Albusie?- Mistrz Eliksirów, albo jak kto woli Postrach Hogwartu, czy też Obślizgły Nietoperz zwrócił się do dyrektora. Posłał młodzieży nieprzyjemne spojrzenie. Za to Lupin przywitał się ze wszystkimi ciepło.
-Severusie, czy znasz niejakich państwa Rose?- Snape szybko zrozumiał o co chodzi ALbusowi i szybko przeszukując swoją niewątpliwie dobrą pamięć zaprzeczył.
Dumbledore trochę się rozluźnił opadając na oparcie wygodnego fotela. Wyglądał, jakby przybyło mu kilka lat.
-Remusie, możesz przekazać Tonks, że już nie musi latać po Ministerstwie załatwiać papiery adopcyjne.
-Ale.. Co? Jak to?
Podsunął im pergamin pod nos. Snape po przeczytaniu wiadomości posłał przyjaciołom obojętne spojrzenie. Już dawno nauczył się ukrywać swoje emocje. Natomiast Lunatyk zareagował podobnie co dziewczyna. Był przerażony. Nie wiedział jak ma zareagować.
-Ale Albusie... Ta dyrektorka obiecała, że zrobi wszystko co w jej mocy, aby uchronić Harry'ego przed adopcją. My mieliśmy to zrobić!
-Remusie, opanuj się, bo rozwalisz mi gabinet.- zwrócił delikatnie uwagę dyrektor widząc, jak tęczówki Lupina zmieniają barwę na złotą.- Takie jest już prawo. Nie było zastrzeżeń co do państwa Rose, to nie ona o tym decyduje, tylko kuratorium. Pani Katherina nie jest niczemu winna. Starała się, niestety na marne. Miejmy teraz tylko nadzieje, że oni nie będą Śmierciożercami i dobrze się zaopiekują panem Potterem i panną Campbell. Spróbuję się skontaktować z tymi ludźmi, może czegoś się dowiem.
- Albusie, wydaje mi się, że państwo Rose są podróżnikami z Ameryki, którzy chcą ratować sieroty. Tam jest ostatnio moda, aby adoptować dzieci z zagranicy. Według nich, uszczęśliwią je, że wyjadą ze swojego ojczystego kraju i zapomną o przeszłości.- zwrócił uwagę Severus.
-Hmm... Możliwe, że masz rację.
Młodzież stała tylko cicho z boku, obserwując rozwój sytuacji i analizując każde słowo. Zapowiadała się ciekawa przyszłość. Remus również wszystko obserwował, lecz mając swoisty ból w oczach.
-Dobrze, że mnie wezwałeś, Albusie. Właśnie miałem do ciebie iść.
-Dobrze, w takim razie Remusie możesz odejść, wy też.- zwrócił się do dzieci.
-Oni mogą zostać, szczególnie pan Coles. To jego dotyczy w szczególności.
Zanim Remus wyszedł. przytulił jeszcze czarnowłosego młodzieńca szepcząc ciche przeprosiny.
Teraz dużo pytań kłębiło im się w głowie, ale stwierdzili, że zaraz otrzymają odpowiedź.
-Panie Coles, mam dla pana wiadomość. Otóż dostałem wiadomość właśnie od pani Clarksone z wiadomością, że ty też zostałeś adoptowany przez państwa Malfoy.- Zack słysząc nazwisko zesztywniał.- Wiesz, że oni by się sami nie zniżyli do tego poziomu. Można tylko snuć domysły dlaczego zdecydowali się na taki czyn.
-Czyli co pan sugeruje?- wyszeptał.
-Prawdopodobnie jakiś rozkaz. Objęli oni już prawną opiekę nad tobą, więc nie można się odwołać. A nawet gdyby, nie zwyciężylibyśmy. Państwo Malfoy ma zbyt duże wpływy, znajomości i pieniądze, które skutecznie nam by to uniemożliwiły. Z listu od Lucjusza dowiedziałem się, że on chce na jakiś czas zabrać ciebie i Draco ze szkoły. Przyjedzie po was mniej więcej tak jak państwo Rose. To wszystko co miałem do powiedzenia. Do widzenia. - wyszedł, jak zwykle zarzucając swoją peleryną.
Dyrektor tylko wpatrywał się w zszokowaną młodzież. Obserwował ich reakcję, samemu myśląc jak wybrnąć z tej nieciekawej sytuacji.
Fioletowowłosy również gorączkowo myślał. Jak Lucjusz przyjedzie tu po ich oboje, zginą na miejscu, albo przynajmniej będą torturowani przez cały Wewnętrzny Krąg. Był pewien, że adoptowali go na rozkaz Czarnego Pana, tylko nie wiedział, po co mu to było.
Ruda myślała nad losem ich przyjaźni. Jej kobieca intuicja, że państwo Rose mogą okazać się zupełnie kimś innym, niż przypuszczają. I nie wiedziała czemu, ale czuła, że to ma jakiś związek z Voldemortem. Obawiała się też rozstania ze swoim najlepszym przyjacielem, Szajbusem.
Harry Potter, Wybraniec, Chłopiec-Który-Niestety-Przeżył zastanawiał się co im przyniesie przyszłość. Na pewno nie będzie to nic miłego. Czuł w kościach nadchodzące kłopoty. Bał się teraz wszystkiego- rozstania, wyjazdu, opuszczenia Hogwartu. Przecież to był jego prawdziwy pierwszy dom. Dursley'ów przeżył to i tych przeżyje...
Wyszli z gabinetu, wcześniej żegnając się z dyrektorem. Przy wyjściu usłyszeli jeszcze "Uważajcie na siebie dzieciaki. Nadchodzą ciężkie czasy", lecz udali, że tego nie słyszeli. Skierowali się do Pokoju Życzeń, aby przedyskutować całą tą zaistniałą sytuację.
_______________________________________________________________
Tym razem się pośpieszyłam z nowym rozdziałem, chciałam wam wynagrodzić tą długą nieobecność. Wiem, że krótki, ale postaram się pisać dłuższe. Akcja w końcu zaczyna się rozwijać, cieszycie się?
Jak myślicie, jak potoczą się dalsze losy bohaterów? I kim okażą się Państwo Rose?
Idril moja kochana, wiem wiem :D Mam nadzieję, że zaspokoiłam twoją ciekawość, Kali właśnie dostać ode mnie odpowiedź na to co Kali chcieć ;p Czy mówiłam już, że kocham twoje komentarze?
Więc tak. Z racji tego, że już mamy Wigilię, potraktujcie to jako prezent na święta ^^
Życzę wam dużo cierpliwości,
abyście wytrwali moje nieobecności,
Dużo szczęścia i radości po to,
by Harry miał u kogo gościć,
Bogatych prezentów, szczęścia i radości,
może znajdziecie list, bez którego nie możecie iść,
Do Hogwartu w Nowym Roku ruszymy,
Razem z bliźniakami żartować będziemy,
Z ukochanym Sevem,
Który jest Nietoperzem,
Wszystkie lochy zwiedzimy,
i się nieźle ubawimy,
Widząc Ronalda,
który je coś Z McDonalda,
Przed McGonagall kryć się będziemy,
Żeby szlabanu nie zarobić bez winy,
Z Hagridem pójdziemy w Las,
I uciekać będziemy za pas.
Dlatego słuchajcie moi mili,
Panna Black się nie myli,
Że układać wierszyków nie umie,
Dlatego więcej nie rymuje,
Nie wie co jej na głowę padło,
Więc kończymy już to jadło,
Idźcie obżerać się przy Wigilijnym Stole,
Tylko później wolę,
Żebyście tu wrócili,
I radośnie skomentowali,
Abym mogła się ucieszyć
Że tu taki prezent przyszedł
Dlatego jeszcze raz życzę wam wszystkiego naj!
Myślcie sobie, no bez jaj!
Hahahaha nie wiem co mnie naszło ;p Mam nadzieję, że wyczytaliście intencje, że składam wam najserdeczniejsze życzenia :)
Zziajany, bez słowa podał im list. Oboje zaczęli czytać.
Drogi Harry!
Mam nadzieję, że dobrze Ci się powodzi w szkole, że przyjaciele się od ciebie nie odsunęli. Słyszałam o twojej kłótni z Nathalią i Zackiem. Nie chcę się wtrącać w wasze relacje, ale szkoda utracić taką przyjaźń.
Ale nie po to piszę ten list. Mam Ci do przekazania bardzo ważną, mam nadzieję radosną wiadomość.
Niedawno pewna miła rodzina przybyła do nas i złożyła papiery. Staraliśmy się, zgodnie z prośbą pana Albusa Dumbledore'a zniechęcić ich, ale nie udało się. Jak pewnie już się domyśliłeś, nie są to twoi najbliżsi. Są czarodziejami, nazywają się Tom i Arisa Rose. Pochodzą z Ameryki. Wydawali się mili i sympatyczni, byli zdecydowani o swoim wyborze. Oprócz Ciebie chcą jeszcze adoptować Nat, która też została poinformowana o tym.
Albus także został poinformowany o tym. Twoi nowi rodzice przyjadą po ciebie jakoś tak w przyszłym tygodniu. Chcą ciebie zabrać do Ameryki z tego co wywnioskowałam.
Mam nadzieję, że dobrze Ci się wiedzie, no i że masz dobre oceny.
Pozdrawiam.
Kathy Clarksone
Widocznie Ruda jeszcze nie odczytała swojego listu, ponieważ wpatrywała się w niego skamieniała. Towarzysz był zszokowany. Jego wzrok co chwila przemieszczał się z kartki na twarze przyjaciół. Z listu wynikło, że obu ma stracić i to w najbliższym tygodniu? Nie doczekanie..
-Harry... Musimy iść do dyrektora. - otrząsnęła się dziewczyna, nie chcąc wybuchnąć na środku korytarza.
W drodze do gabinetu towarzyszyła im niezręczna cisza. Zack mimo swojej rozpaczy, stwierdził, że nie mogą zmarnować tego pozostałego im tygodnia i muszą cieszyć się chwilą.
-Dlaczego jesteście smutni?- objął ich ramionami.- Przecież w końcu będziecie mieć rodzinę! I wyjedziecie do Ameryki! Czyż to nie wspaniałe?- Sam w to nie wierzył. Jego głos był na granicy rozpaczliwego pisku.
Harry posłał mu spojrzenie, mówiące, że nie czas teraz na żarty, a Ruda nieco się spięła. Dotarli do chimery, kiedy zorientowali się, że nie znają hasła.
-Emmm... Czekoladowe Żaby?- zaczął wymyślać Harry.
-Fasolki Wszystkich Smaków?
-Musy-Świstusy?
-Toffi?
Stali tam już dobre pięć minut wyszukując w zakamarkach umysłów wszystkie nazwy słodyczy. W końcu Potter się zdenerwował i wrzasnął.
-Pierdolone Cytrynowe Dropsy!
Chimery odsłoniła przed nimi wejście, a czarnowłosy tylko stał zszokowany wśród śmiechu przyjaciół.
-Ale pierdolone czy jak?
Weszli po schodach i zapukali do drzwi. Usłyszeli stłumione zaproszenie.
-Ahhh Harry z przyjaciółmi! Co was do mnie sprowadza? Siadajcie!
-Panie Profesorze, my..
-Może Cytrynowego Dropsa na dobry początek rozmowy?- Przerwał profesor dziewczynie. Ta posłała mu tylko złe spojrzenie i rzuciła list na biurko.
Od razu ten dobroduszny uśmieszek zszedł z twarzy starego Dropsa. Nic nie mówiąc skierował się do kominka, wołając Remusa i Severusa, którzy zgłosili się chwile potem.
-O co chodzi Albusie?- Mistrz Eliksirów, albo jak kto woli Postrach Hogwartu, czy też Obślizgły Nietoperz zwrócił się do dyrektora. Posłał młodzieży nieprzyjemne spojrzenie. Za to Lupin przywitał się ze wszystkimi ciepło.
-Severusie, czy znasz niejakich państwa Rose?- Snape szybko zrozumiał o co chodzi ALbusowi i szybko przeszukując swoją niewątpliwie dobrą pamięć zaprzeczył.
Dumbledore trochę się rozluźnił opadając na oparcie wygodnego fotela. Wyglądał, jakby przybyło mu kilka lat.
-Remusie, możesz przekazać Tonks, że już nie musi latać po Ministerstwie załatwiać papiery adopcyjne.
-Ale.. Co? Jak to?
Podsunął im pergamin pod nos. Snape po przeczytaniu wiadomości posłał przyjaciołom obojętne spojrzenie. Już dawno nauczył się ukrywać swoje emocje. Natomiast Lunatyk zareagował podobnie co dziewczyna. Był przerażony. Nie wiedział jak ma zareagować.
-Ale Albusie... Ta dyrektorka obiecała, że zrobi wszystko co w jej mocy, aby uchronić Harry'ego przed adopcją. My mieliśmy to zrobić!
-Remusie, opanuj się, bo rozwalisz mi gabinet.- zwrócił delikatnie uwagę dyrektor widząc, jak tęczówki Lupina zmieniają barwę na złotą.- Takie jest już prawo. Nie było zastrzeżeń co do państwa Rose, to nie ona o tym decyduje, tylko kuratorium. Pani Katherina nie jest niczemu winna. Starała się, niestety na marne. Miejmy teraz tylko nadzieje, że oni nie będą Śmierciożercami i dobrze się zaopiekują panem Potterem i panną Campbell. Spróbuję się skontaktować z tymi ludźmi, może czegoś się dowiem.
- Albusie, wydaje mi się, że państwo Rose są podróżnikami z Ameryki, którzy chcą ratować sieroty. Tam jest ostatnio moda, aby adoptować dzieci z zagranicy. Według nich, uszczęśliwią je, że wyjadą ze swojego ojczystego kraju i zapomną o przeszłości.- zwrócił uwagę Severus.
-Hmm... Możliwe, że masz rację.
Młodzież stała tylko cicho z boku, obserwując rozwój sytuacji i analizując każde słowo. Zapowiadała się ciekawa przyszłość. Remus również wszystko obserwował, lecz mając swoisty ból w oczach.
-Dobrze, że mnie wezwałeś, Albusie. Właśnie miałem do ciebie iść.
-Dobrze, w takim razie Remusie możesz odejść, wy też.- zwrócił się do dzieci.
-Oni mogą zostać, szczególnie pan Coles. To jego dotyczy w szczególności.
Zanim Remus wyszedł. przytulił jeszcze czarnowłosego młodzieńca szepcząc ciche przeprosiny.
Teraz dużo pytań kłębiło im się w głowie, ale stwierdzili, że zaraz otrzymają odpowiedź.
-Panie Coles, mam dla pana wiadomość. Otóż dostałem wiadomość właśnie od pani Clarksone z wiadomością, że ty też zostałeś adoptowany przez państwa Malfoy.- Zack słysząc nazwisko zesztywniał.- Wiesz, że oni by się sami nie zniżyli do tego poziomu. Można tylko snuć domysły dlaczego zdecydowali się na taki czyn.
-Czyli co pan sugeruje?- wyszeptał.
-Prawdopodobnie jakiś rozkaz. Objęli oni już prawną opiekę nad tobą, więc nie można się odwołać. A nawet gdyby, nie zwyciężylibyśmy. Państwo Malfoy ma zbyt duże wpływy, znajomości i pieniądze, które skutecznie nam by to uniemożliwiły. Z listu od Lucjusza dowiedziałem się, że on chce na jakiś czas zabrać ciebie i Draco ze szkoły. Przyjedzie po was mniej więcej tak jak państwo Rose. To wszystko co miałem do powiedzenia. Do widzenia. - wyszedł, jak zwykle zarzucając swoją peleryną.
Dyrektor tylko wpatrywał się w zszokowaną młodzież. Obserwował ich reakcję, samemu myśląc jak wybrnąć z tej nieciekawej sytuacji.
Fioletowowłosy również gorączkowo myślał. Jak Lucjusz przyjedzie tu po ich oboje, zginą na miejscu, albo przynajmniej będą torturowani przez cały Wewnętrzny Krąg. Był pewien, że adoptowali go na rozkaz Czarnego Pana, tylko nie wiedział, po co mu to było.
Ruda myślała nad losem ich przyjaźni. Jej kobieca intuicja, że państwo Rose mogą okazać się zupełnie kimś innym, niż przypuszczają. I nie wiedziała czemu, ale czuła, że to ma jakiś związek z Voldemortem. Obawiała się też rozstania ze swoim najlepszym przyjacielem, Szajbusem.
Harry Potter, Wybraniec, Chłopiec-Który-Niestety-Przeżył zastanawiał się co im przyniesie przyszłość. Na pewno nie będzie to nic miłego. Czuł w kościach nadchodzące kłopoty. Bał się teraz wszystkiego- rozstania, wyjazdu, opuszczenia Hogwartu. Przecież to był jego prawdziwy pierwszy dom. Dursley'ów przeżył to i tych przeżyje...
Wyszli z gabinetu, wcześniej żegnając się z dyrektorem. Przy wyjściu usłyszeli jeszcze "Uważajcie na siebie dzieciaki. Nadchodzą ciężkie czasy", lecz udali, że tego nie słyszeli. Skierowali się do Pokoju Życzeń, aby przedyskutować całą tą zaistniałą sytuację.
_______________________________________________________________
Tym razem się pośpieszyłam z nowym rozdziałem, chciałam wam wynagrodzić tą długą nieobecność. Wiem, że krótki, ale postaram się pisać dłuższe. Akcja w końcu zaczyna się rozwijać, cieszycie się?
Jak myślicie, jak potoczą się dalsze losy bohaterów? I kim okażą się Państwo Rose?
Idril moja kochana, wiem wiem :D Mam nadzieję, że zaspokoiłam twoją ciekawość, Kali właśnie dostać ode mnie odpowiedź na to co Kali chcieć ;p Czy mówiłam już, że kocham twoje komentarze?
Więc tak. Z racji tego, że już mamy Wigilię, potraktujcie to jako prezent na święta ^^
Życzę wam dużo cierpliwości,
abyście wytrwali moje nieobecności,
Dużo szczęścia i radości po to,
by Harry miał u kogo gościć,
Bogatych prezentów, szczęścia i radości,
może znajdziecie list, bez którego nie możecie iść,
Do Hogwartu w Nowym Roku ruszymy,
Razem z bliźniakami żartować będziemy,
Z ukochanym Sevem,
Który jest Nietoperzem,
Wszystkie lochy zwiedzimy,
i się nieźle ubawimy,
Widząc Ronalda,
który je coś Z McDonalda,
Przed McGonagall kryć się będziemy,
Żeby szlabanu nie zarobić bez winy,
Z Hagridem pójdziemy w Las,
I uciekać będziemy za pas.
Dlatego słuchajcie moi mili,
Panna Black się nie myli,
Że układać wierszyków nie umie,
Dlatego więcej nie rymuje,
Nie wie co jej na głowę padło,
Więc kończymy już to jadło,
Idźcie obżerać się przy Wigilijnym Stole,
Tylko później wolę,
Żebyście tu wrócili,
I radośnie skomentowali,
Abym mogła się ucieszyć
Że tu taki prezent przyszedł
Dlatego jeszcze raz życzę wam wszystkiego naj!
Myślcie sobie, no bez jaj!
Hahahaha nie wiem co mnie naszło ;p Mam nadzieję, że wyczytaliście intencje, że składam wam najserdeczniejsze życzenia :)
rozdziaił świetny w konicu zaczyna się coś dziać wyjazd do Ameryki super !!! Cóż nie pozostaje mi nic innego jak życzyć dużo wolnego czasu na pisanie kolejnego rozdziału ... BAY BAY
OdpowiedzUsuńKali cieszyć. Kali klaskać. Kali kochać! Kali chcieć nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńAch! Zaspokoiłaś moją ciekawość, ale chcę wiedzieć jeszcze więcej! No naprawdę! Pobudziłaś ją, zaspokajając! Już wiem kim są nowi rodzice Harry'ego! Bardzo mi się podobało. Zgaduje, że Harruśka i reszta skopią jeszcze zad staremu prykowi. Trochę szkoda mi Remiego, bo go lubię. Rozdział genialny, czekam na więcej.
Hmmm, chyba coś tam wspominałaś, ale nie jestem pewna xD
Zdrowia, szczęści i radości!
Wielu wesołych gości!
Imprez, życzeń i szaleństwa
i świątecznej sowy też!
Niechaj przyjdzie Hagrid tutaj
Do Hogwartu Cię zabierze!
I tam duchy i nauczyciele
I uczniowie krzykną wraz:
Wesołych Świąt!
( Tak, wiem, że kiepskie życzenia)
Sto Choinek w Lesie, Prezentów ile Mikołaj uniesie, Bałwana ze śniegu, mniej życia w biegu. Tyle radości ile Karp ma ości, beczkę wina, wiadro wódki by utopić wszystkie Smutki, sto buziaków na dodatek by smaczniejszy był opłatek!
Pozdrawiam
Idril
WESOŁYCH ŚWIĄT
http://wilcza-corka.blogspot.com/
Hej, podaj mi sw. gg, albo napisz. Nie zapisałam sb, a tu nigdzie nie widzę.
OdpowiedzUsuńJasne :) 47131451
Usuńnie spodziewalem się że ruda i remus tak zareagują choć harry jakoś spokojnie to przyjął no i zack'a była najlepszą gdy dowiedzial się że malfoyowie go adoptowali
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na kolejne rozdziały i ciekawi mnie bardzo jak harry i nat wyjadą do ameryki
życzę dużo weny
KIedi nowi lozdział?*pyta głosem trzylatki*. Kali chcieć nowi lozdział! Kali błagać o nowy rozdział! Kali prosić na kolanach o nowy rozdział! Kali chcieć nowy rozdział! Idril chcieć nowy rozdział! Idril chcieć móc przeczytać nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i chcę nowy rozdział!
Idril
zapraszam też na www.wilcza-corka.blogspot.com/
Ps. wyłącz weryfikacje obrazkową!
Kali chcieć rozdział!
OdpowiedzUsuńCzemu Voldemort lub Malfoy nie adoptowali Harry'ego?
OdpowiedzUsuńNiedługo się dowiesz :)
UsuńEh, z imeniem trafiłam XD
OdpowiedzUsuńA może to jednak ON??? °¬°
I co? Harry przejdzie na jego stronę?
Najbardziej szkoda mi tu Remusa ;c
Tak się nastawił na tą adopcję...
Mohegan Sun at Pocono Downs, Wilkes-Barre - JamBase
OdpowiedzUsuńMohegan Sun at Pocono 대구광역 출장안마 Downs, 속초 출장안마 Wilkes-Barre. 1 Mohegan Sun Blvd. 제주 출장안마 Wilkes-Barre, 평택 출장안마 PA 18702. 공주 출장안마