Razem z Zackiem czekali na dziewczynę w Sali Wejściowej. Oczywiście, z racji tego, że jest tym kim jest, czyli kobietą, musiała się spóźnić. Lecz ona już się spóźnia pół godziny! Ile jeszcze będą musieli zwlekać?
Fioletowowłosy postawił na czarny podkoszulek i szare spodnie, a włosy postawił na żel. Nie obyło się bez żartów przy przywitaniu.
-Gdybym był dziewczyną, stwierdziłbym, że wyglądasz bardzo pociągająco!- zaśmiał się Harry, witając się z kumplem.
-Oh Potter, a ty jesteś taki seksowny!
-Ostrożnie, bo pomyślę, że zmieniłeś orientację! Chyba, że ja o czymś nie wiem?- sugestywnie poruszył brwiami.
-Tak! Jeszcze nie wiesz, że twój urok osobisty złapał mnie w swoje sidła! No chodź tu, muszę posmakować twoich ust!
Zaczął się zbliżać do śmiejącego czarnowłosego.
- Zachariaszu! Nie tak ostro! Najpierw musimy się poznać od drugiej strony!
-Ale ja nie chcę czekać!
-Ale ja chcę! Uszanuj moją decyzję, inaczej będzie w domu awantura!
-Zamknę twoje usta w namiętnym pocałunku!
Nawet nie zauważyli, kiedy zaczęli ganiać się po całej sali, śmiejąc się i rzucając głupimi komentarzami. Taki widok zastała Nathalia. Dla osoby postronnej, ta sytuacja wyrażała bardzo dużo.
Stała oniemiała i nie wiedziała czy się śmiać, czy gratulować, widząc jak Harry stoi w kącie z uśmiechem na twarzy i zbliżającego się Zacka z wyciągniętymi ramionami do uścisku, który powtarzał "No daj swojemu przyszłemu chłopakowi buziaka".
Nie wytrzymała dłużej i wybuchnęła śmiechem. Dość dobrze znała chłopaków i raczej by wiedziała, gdyby któryś z nich był gejem.
Ci jak na zawołanie odwrócili się, słysząc znajomy śmiech. Oniemieli. Panna Campbell wyglądała bardzo pociągająco. Skórzane spodnie i marynarka, biała koszulka oraz włosy opadające na ramiona dawał niesamowity efekt. A do tego ciemny makijaż i czarne buty na koturnie i już niejeden facet rzuciłby się przed nią na kolana.
-No co się tak gapicie co? Wiem, że moja skromna osoba wygląda nieziemsko, ale bez przesady. Idziemy do klubu, nie?
-Skromna, taa- burknął Coles.
-Nie marudź. Ty wyglądasz też.. Idealnie, ale Harry tobie czegoś brakuje- zmierzyła go wzrokiem, od dołu do góry i wyciągnęła różdżkę, na co zrobił przerażoną minę.- No nie patrz tak, tylko chodź tu. Poprawiła mu włosy, roztrzepując je jeszcze bardziej i wyczarowała mu popielaty krawat, który zawiązała luźno na szyi.- Teraz możemy iść.
Ruszyła dumnie przed siebie. Mężczyźni posłali sobie rozbawione spojrzenia i poszli za nią. Szykował się ciekawy wieczór.
Przenieśli się za pomocą świstokilka w ciemny zaułek niedaleko klubu. Harry czuł się jakby stado psychicznych motyli postanowiło sobie zrobić plac budowy w jego żołądku, Od zawsze miał problemy z zakładaniem nowych znajomości. Tym bardziej, że to byli przyjaciele jego przyjaciół i być może też jego, musi zrobić dobre wrażenie.
Zack widząc jego zdenerwowanie posłał mu szeroki uśmiech i ruszył za dziewczyną, która zgrabnie ruszyła w kierunku drzwi znajomego budynku. Nic się nie zmienił odkąd ostatni raz go widział. Ceglana i niepozorna kamieniczka. Magia potrafi jednak działać cuda. Uśmiechnął się pod nosem, przekraczając próg przygotowany na głośną muzykę. Kochał te klimaty. Weszli do sali głównej. Towarzysze czarnowłosego pomachali radośnie do DJ-a. Był to wysoki, ciągle uśmiechnięty facet z zielonymi okularami na nosie i brązowych dredach.
-To Jared, nasz przyjaciel. Zna każdą twarz w tym klubie. Chodź, bo i tak już jesteśmy spóźnieni.- przekrzyczała hałas Ruda.
Wyszli bocznymi drzwiami w ciemny korytarz. Nic się nie zmieniło. Teraz miał czas na przyglądanie się otoczeniu. Panował tu przyjemny półmrok, podłogę zdobił granatowy chodnik. Weszli schodami w górę. Tutaj było inaczej. Na prawej ścianie umieszczono lustro weneckie* przez które był idealny widok na główną salę. Doszli do drzwi, przez które przeszli bez żadnego zawiadamiania o swojej obecności. Przynajmniej do momentu...
-JESTEŚMY!- wydarł się Zack rzucając się na kanapę, nie patrząc, że jest ona zajęta.
-Idioto! Ile razy ci mówiłam, żebyś tak nie robił? Wbrew twoim oczekiwaniom, nie warzysz jak piórko!
-Oj Fox, nie bulwersuj się tak...
-To, że nie używam jakiegoś patyka, nie znaczy, że nie potrafię ci zrobić krzywdy!
Potem był tylko głośny huk i jęk chłopaka, który wylądował na podłodze, brutalnie zrzucony z kolan oburzonej dziewczyny.
Oczy zgromadzonych w końcu zwróciły się na osoby stojące w drzwiach. Harry tylko dzięki swojej namiastce samokontroli nie oblał się rumieńcem. Każdy to może potwierdzić, nie lubił, bardzo nie lubił być w centrum uwagi.
W pomieszczeniu znajdowało się dziewięć osób, nie licząc fioletowowłosego oczywiście. Przeleciał wzrokiem po twarzach. Wszystkich kojarzył z widzenia, no może oprócz najstarszego mężczyzny i tej całej Fox, ale co się dziwić, w końcu jest mugolką. Rozpoznał Notta, Milicente, Zabiniego i Malfoya. W żadnym spojrzeniu nie wyczytał wrogości, wręcz przeciwnie, ciepło i zaciekawienie. Dziwnie było patrzeć na twarze Ślizgonów, wiedząc, że nie mają oni złego nastawienia do Pottera. Rzadko spotykany widok, jeszcze kilka lat wcześniej, gdyby wiedział, że będzie w takiej sytuacji, nigdy by nie uwierzył i sam się zgłosiłby na leczenie psychiatryczne do Munga. Ale cóż, czasy się zmieniają.
Siedzieli na fotelach i sofach ustawionych w okręgu dookoła stolika, na którym już wcześniej został ustawiony trunek. W końcu jest to wieczorek zapoznawczy, a taki nie może się odbyć bez procentów. Dziewczyna pociągnęła go za rękę i posadziła na jednym z foteli, sama siadając w sąsiednim.
Panowała napięta cisza. Każdy tylko wpatrywał się w siebie nawzajem. Co się z nimi działo? Przecież są tacy odważni, a teraz języka w gębie zabrakło.
-Widzę, że nikt nie kwapi się, aby zacząć rozmowę.- uśmiechnął się najstarszy facet.- Może zaczniemy od przedstawienia się i opowiedzenia swojej historii? Pewnie Ruda z Frayem..
-Szajbusem!- wtrącił się oburzonym głosem Zack.
-Nie wygłupiaj się teraz Coles, każdy wie, że sam sobie przyznałeś ten tytuł. Opowiedzieli ci wszystko, ale jestem pewien, że lepiej to usłyszeć osobiście. Jestem Michael Gray, bardziej znany jako Ojczulek. Do wszystkich zwracamy się po przezwiskach, gdy nie jesteśmy w swoim gronie, pamiętaj o tym. Jestem mugolem, 30 lat. Jestem szefem tej imprezy. Założyłem tą naszą skromną elitę, ratując te dzieciaki przed skutkami wojny.- Michael był brązowookim brunetem.Gdy się uśmiechał, lekkie zmarszczki przyozdabiały jego twarz. Ubrany był w czarną marynarkę i zwykły biały tshirt. Opowiedział pokrótce swoją historię.
-Jestem Caroline Mildner, nazywają mnie Fox, jestem mugolem...- również opowiedziała swoją historię. Była to szczupła blondynka o pięknych, zielonych oczach. Ubrana była podobnie jak Nathalia, skózana kurtka i błękitna koszula. Wydawała się być trochę zadziorna.
-Kenneth Towler o przezwisku Magik, należę tak jak ty do szlachetnych Gryfonów tak jak ty, tyle że jestem rok wyżej.- Puścił mu oczko. Był to wysoki szatyn o niebieskich jak czyste niebo oczach. Potter wiedział już, że go bardzo polubi. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że jest pozytywnie szalony i miły, przynajmniej dla przyjaciół.
-Jestem Lisa Turpin o przyjemnym przezwisku Diablica, przepraszam, nie opowiem ci mojej historii, gdyż nikt jej nie zna i niech na razie tak pozostanie. Może kiedyś poznacie ją. Jestem Krukonkom na szóstym roku.- Ta dziewczyna bardzo go zaintrygowała. Miała specyficzną urodę, była blondynką o dużych, brązowych oczach. W tej chwili szeroko się uśmiechała się do niego, co dodawało jej uroku. Coś miała takiego w sobie, co przyciągało go do niej. Było pewne też to, że w jej towarzystwie nie można się ani smucić, ani nudzić.
-Wilk, oficjalnie Jason Samuels do usług.- skinął głową z delikatnym uśmiechem.- Teoretycznie mądry Krukon, w praktyce nie wiem jakby to wyglądało z tym przymiotnikiem. Uciekłem, bo..- Jason był brunetem o czarnych, przeszywających lecz ciepłych oczach. Umięśniona sylwetka i szerokie barki. Siedział rozwalony na fotelu, co świadczyło o jego luźnym charakterze.
-Mnie już znasz, Draco Malfoy, tutaj znany bardzo dobrze jako Smok, ewentualnie pijaczyna numer jeden.- zaśmiał się, widocznie chciał uspokoić swoje nerwy. Z jego ust historia brzmiała bardziej prawdopodobnie, może dlatego, że mógł obserwować mimikę jego twarzy? Pewnie dlatego.
-Jestem Judasz, Blaise Zabini. Kiedyś wrogowie, teraz przyjaciele- uśmiechnął się szeroko. W rysach jego twarzy można było zobaczyć cechy żartownisia.
-A ja jestem Milicenta Bulstrode, zwana Missy.- Również piękna brunetka o dużych, miodowych oczach. Widać było, że jest bardzo uczuciowa i miła.
-Teodor Nott, Wujaszek. Niby się znaliśmy, a było wręcz odwrotnie.- Był on najcichszy z całego towarzystwa, co nie znaczy, że najgrzeczniejszy. Brunet o niebieskich oczach.
Każdy teraz wpatrywał się z wyczekiwaniem w niego. No tak, oni opowiedzieli o sobie, to teraz nadeszła jego kolej.
-Każdy z was mnie zna, Jestem Harry Potter, nie wiem jeszcze o jakim przezwisku, ale ci tutaj co mnie przyprowadzili nazwali mnie Czarnym, więc tak się przedstawię. Jestem inny, niż dotąd myśleliście.- opowiedział im od początku, nie owijając w bawełnę. Szczerość za szczerość. Słuchali go z uwagą. Missy miała łzy w oczach, a Lisa ostatnimi siłami się powstrzymywała.
-Miałeś rację, tego się nie spodziewaliśmy.- stwierdził cicho Nott.
Wujaszek wstał klaszcząc w dłonie.
-No to jak, już się poznaliśmy, to teraz trzeba rozluźnić atmosferę i zacząć się bawić, przecież po to tu przyszliśmy! Rozdał każdemu po butelce Whisky. Harry spojrzał na nią niepewnie, ale widząc jak wszyscy się rozluźnili i czując wspierający uścisk dłoni Nathali też postanowił cieszyć się imprezą. Pociągnął spory łyk i czując przyjemne pieczenie w gardle, od razu się rozluźnił.
-No to co, może pójdziemy do Głównej?- zaproponował Magik, uśmiechając się jeszcze szerzej.
-W końcu trzeba poznać Czarnego z kilkoma osobami! I porządnie się zabawimy!- ucieszył się Coles i chwytając Pottera za ramie, wypruł pierwszy z pomieszczenia. Czarnowłosy tylko zdążył posłać reszcie przerażone spojrzenie wołające o pomoc. A oni tylko się śmieli idąc za nimi.
Myślę, że rozdział może być :) Mało się dzieje, ale pamiętajcie, to dopiero początek imprezki :D
Jak się podoba?
Jak minęły wam Walentynki? Mam nadzieję, że mieliście z kim je spędzać. Ja osobiście nienawidzę tego święta, ale jedynym plusem były zniżki na słodycze, haha. Dzień spędziłam na relaksie pod kocykiem z filmami. Nie najgorzej :)
Mam zdecydowanie za długi jęzor, ale nie mogę się powstrzymać! Zdradzę wam...*zniża teatralnie głos* że od następnego rozdziału.... zacznie się.... uwaga, uwaga.... TOTALNA REWOLUCJA! TA DA! Dokładnie, totalna! Hogwarcie, szykuj się na zagładę, hahaha!
Pamiętacie jak wspominałam wam o niespodziance? Tak? No pewnie, że tak, przecież takich rzeczy się nie zapomina!
Jest już w trakcie realizacji, lecz nie wiem na kiedy będzie gotowa, bo zaczyna się sezon sprawdzianów i ciężko będzie połączyć wszystko w kupę, ale obiecuję wam, dam radę!
Zdradzę wam tyle, że będzie to miniaturka... A czego ona dotyczy? To już zadanie dla was! Ten, kto zgadnie czego ona będzie dotyczyła, będzie ze specjalną dedykacją! ;)
Żeby ułatwić wam zadanie powiem, że wątek ten, poruszony był w poprzednim rozdziale, bardzo radosny wątek. Więcej nie zdradzę, bo będzie za łatwo!
Fioletowowłosy postawił na czarny podkoszulek i szare spodnie, a włosy postawił na żel. Nie obyło się bez żartów przy przywitaniu.
-Gdybym był dziewczyną, stwierdziłbym, że wyglądasz bardzo pociągająco!- zaśmiał się Harry, witając się z kumplem.
-Oh Potter, a ty jesteś taki seksowny!
-Ostrożnie, bo pomyślę, że zmieniłeś orientację! Chyba, że ja o czymś nie wiem?- sugestywnie poruszył brwiami.
-Tak! Jeszcze nie wiesz, że twój urok osobisty złapał mnie w swoje sidła! No chodź tu, muszę posmakować twoich ust!
Zaczął się zbliżać do śmiejącego czarnowłosego.
- Zachariaszu! Nie tak ostro! Najpierw musimy się poznać od drugiej strony!
-Ale ja nie chcę czekać!
-Ale ja chcę! Uszanuj moją decyzję, inaczej będzie w domu awantura!
-Zamknę twoje usta w namiętnym pocałunku!
Nawet nie zauważyli, kiedy zaczęli ganiać się po całej sali, śmiejąc się i rzucając głupimi komentarzami. Taki widok zastała Nathalia. Dla osoby postronnej, ta sytuacja wyrażała bardzo dużo.
Stała oniemiała i nie wiedziała czy się śmiać, czy gratulować, widząc jak Harry stoi w kącie z uśmiechem na twarzy i zbliżającego się Zacka z wyciągniętymi ramionami do uścisku, który powtarzał "No daj swojemu przyszłemu chłopakowi buziaka".
Nie wytrzymała dłużej i wybuchnęła śmiechem. Dość dobrze znała chłopaków i raczej by wiedziała, gdyby któryś z nich był gejem.
Ci jak na zawołanie odwrócili się, słysząc znajomy śmiech. Oniemieli. Panna Campbell wyglądała bardzo pociągająco. Skórzane spodnie i marynarka, biała koszulka oraz włosy opadające na ramiona dawał niesamowity efekt. A do tego ciemny makijaż i czarne buty na koturnie i już niejeden facet rzuciłby się przed nią na kolana.
-No co się tak gapicie co? Wiem, że moja skromna osoba wygląda nieziemsko, ale bez przesady. Idziemy do klubu, nie?
-Skromna, taa- burknął Coles.
-Nie marudź. Ty wyglądasz też.. Idealnie, ale Harry tobie czegoś brakuje- zmierzyła go wzrokiem, od dołu do góry i wyciągnęła różdżkę, na co zrobił przerażoną minę.- No nie patrz tak, tylko chodź tu. Poprawiła mu włosy, roztrzepując je jeszcze bardziej i wyczarowała mu popielaty krawat, który zawiązała luźno na szyi.- Teraz możemy iść.
Ruszyła dumnie przed siebie. Mężczyźni posłali sobie rozbawione spojrzenia i poszli za nią. Szykował się ciekawy wieczór.
Przenieśli się za pomocą świstokilka w ciemny zaułek niedaleko klubu. Harry czuł się jakby stado psychicznych motyli postanowiło sobie zrobić plac budowy w jego żołądku, Od zawsze miał problemy z zakładaniem nowych znajomości. Tym bardziej, że to byli przyjaciele jego przyjaciół i być może też jego, musi zrobić dobre wrażenie.
Zack widząc jego zdenerwowanie posłał mu szeroki uśmiech i ruszył za dziewczyną, która zgrabnie ruszyła w kierunku drzwi znajomego budynku. Nic się nie zmienił odkąd ostatni raz go widział. Ceglana i niepozorna kamieniczka. Magia potrafi jednak działać cuda. Uśmiechnął się pod nosem, przekraczając próg przygotowany na głośną muzykę. Kochał te klimaty. Weszli do sali głównej. Towarzysze czarnowłosego pomachali radośnie do DJ-a. Był to wysoki, ciągle uśmiechnięty facet z zielonymi okularami na nosie i brązowych dredach.
-To Jared, nasz przyjaciel. Zna każdą twarz w tym klubie. Chodź, bo i tak już jesteśmy spóźnieni.- przekrzyczała hałas Ruda.
Wyszli bocznymi drzwiami w ciemny korytarz. Nic się nie zmieniło. Teraz miał czas na przyglądanie się otoczeniu. Panował tu przyjemny półmrok, podłogę zdobił granatowy chodnik. Weszli schodami w górę. Tutaj było inaczej. Na prawej ścianie umieszczono lustro weneckie* przez które był idealny widok na główną salę. Doszli do drzwi, przez które przeszli bez żadnego zawiadamiania o swojej obecności. Przynajmniej do momentu...
-JESTEŚMY!- wydarł się Zack rzucając się na kanapę, nie patrząc, że jest ona zajęta.
-Idioto! Ile razy ci mówiłam, żebyś tak nie robił? Wbrew twoim oczekiwaniom, nie warzysz jak piórko!
-Oj Fox, nie bulwersuj się tak...
-To, że nie używam jakiegoś patyka, nie znaczy, że nie potrafię ci zrobić krzywdy!
Potem był tylko głośny huk i jęk chłopaka, który wylądował na podłodze, brutalnie zrzucony z kolan oburzonej dziewczyny.
Oczy zgromadzonych w końcu zwróciły się na osoby stojące w drzwiach. Harry tylko dzięki swojej namiastce samokontroli nie oblał się rumieńcem. Każdy to może potwierdzić, nie lubił, bardzo nie lubił być w centrum uwagi.
W pomieszczeniu znajdowało się dziewięć osób, nie licząc fioletowowłosego oczywiście. Przeleciał wzrokiem po twarzach. Wszystkich kojarzył z widzenia, no może oprócz najstarszego mężczyzny i tej całej Fox, ale co się dziwić, w końcu jest mugolką. Rozpoznał Notta, Milicente, Zabiniego i Malfoya. W żadnym spojrzeniu nie wyczytał wrogości, wręcz przeciwnie, ciepło i zaciekawienie. Dziwnie było patrzeć na twarze Ślizgonów, wiedząc, że nie mają oni złego nastawienia do Pottera. Rzadko spotykany widok, jeszcze kilka lat wcześniej, gdyby wiedział, że będzie w takiej sytuacji, nigdy by nie uwierzył i sam się zgłosiłby na leczenie psychiatryczne do Munga. Ale cóż, czasy się zmieniają.
Siedzieli na fotelach i sofach ustawionych w okręgu dookoła stolika, na którym już wcześniej został ustawiony trunek. W końcu jest to wieczorek zapoznawczy, a taki nie może się odbyć bez procentów. Dziewczyna pociągnęła go za rękę i posadziła na jednym z foteli, sama siadając w sąsiednim.
Panowała napięta cisza. Każdy tylko wpatrywał się w siebie nawzajem. Co się z nimi działo? Przecież są tacy odważni, a teraz języka w gębie zabrakło.
-Widzę, że nikt nie kwapi się, aby zacząć rozmowę.- uśmiechnął się najstarszy facet.- Może zaczniemy od przedstawienia się i opowiedzenia swojej historii? Pewnie Ruda z Frayem..
-Szajbusem!- wtrącił się oburzonym głosem Zack.
-Nie wygłupiaj się teraz Coles, każdy wie, że sam sobie przyznałeś ten tytuł. Opowiedzieli ci wszystko, ale jestem pewien, że lepiej to usłyszeć osobiście. Jestem Michael Gray, bardziej znany jako Ojczulek. Do wszystkich zwracamy się po przezwiskach, gdy nie jesteśmy w swoim gronie, pamiętaj o tym. Jestem mugolem, 30 lat. Jestem szefem tej imprezy. Założyłem tą naszą skromną elitę, ratując te dzieciaki przed skutkami wojny.- Michael był brązowookim brunetem.Gdy się uśmiechał, lekkie zmarszczki przyozdabiały jego twarz. Ubrany był w czarną marynarkę i zwykły biały tshirt. Opowiedział pokrótce swoją historię.
-Jestem Caroline Mildner, nazywają mnie Fox, jestem mugolem...- również opowiedziała swoją historię. Była to szczupła blondynka o pięknych, zielonych oczach. Ubrana była podobnie jak Nathalia, skózana kurtka i błękitna koszula. Wydawała się być trochę zadziorna.
-Kenneth Towler o przezwisku Magik, należę tak jak ty do szlachetnych Gryfonów tak jak ty, tyle że jestem rok wyżej.- Puścił mu oczko. Był to wysoki szatyn o niebieskich jak czyste niebo oczach. Potter wiedział już, że go bardzo polubi. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że jest pozytywnie szalony i miły, przynajmniej dla przyjaciół.
-Jestem Lisa Turpin o przyjemnym przezwisku Diablica, przepraszam, nie opowiem ci mojej historii, gdyż nikt jej nie zna i niech na razie tak pozostanie. Może kiedyś poznacie ją. Jestem Krukonkom na szóstym roku.- Ta dziewczyna bardzo go zaintrygowała. Miała specyficzną urodę, była blondynką o dużych, brązowych oczach. W tej chwili szeroko się uśmiechała się do niego, co dodawało jej uroku. Coś miała takiego w sobie, co przyciągało go do niej. Było pewne też to, że w jej towarzystwie nie można się ani smucić, ani nudzić.
-Wilk, oficjalnie Jason Samuels do usług.- skinął głową z delikatnym uśmiechem.- Teoretycznie mądry Krukon, w praktyce nie wiem jakby to wyglądało z tym przymiotnikiem. Uciekłem, bo..- Jason był brunetem o czarnych, przeszywających lecz ciepłych oczach. Umięśniona sylwetka i szerokie barki. Siedział rozwalony na fotelu, co świadczyło o jego luźnym charakterze.
-Mnie już znasz, Draco Malfoy, tutaj znany bardzo dobrze jako Smok, ewentualnie pijaczyna numer jeden.- zaśmiał się, widocznie chciał uspokoić swoje nerwy. Z jego ust historia brzmiała bardziej prawdopodobnie, może dlatego, że mógł obserwować mimikę jego twarzy? Pewnie dlatego.
-Jestem Judasz, Blaise Zabini. Kiedyś wrogowie, teraz przyjaciele- uśmiechnął się szeroko. W rysach jego twarzy można było zobaczyć cechy żartownisia.
-A ja jestem Milicenta Bulstrode, zwana Missy.- Również piękna brunetka o dużych, miodowych oczach. Widać było, że jest bardzo uczuciowa i miła.
-Teodor Nott, Wujaszek. Niby się znaliśmy, a było wręcz odwrotnie.- Był on najcichszy z całego towarzystwa, co nie znaczy, że najgrzeczniejszy. Brunet o niebieskich oczach.
Każdy teraz wpatrywał się z wyczekiwaniem w niego. No tak, oni opowiedzieli o sobie, to teraz nadeszła jego kolej.
-Każdy z was mnie zna, Jestem Harry Potter, nie wiem jeszcze o jakim przezwisku, ale ci tutaj co mnie przyprowadzili nazwali mnie Czarnym, więc tak się przedstawię. Jestem inny, niż dotąd myśleliście.- opowiedział im od początku, nie owijając w bawełnę. Szczerość za szczerość. Słuchali go z uwagą. Missy miała łzy w oczach, a Lisa ostatnimi siłami się powstrzymywała.
-Miałeś rację, tego się nie spodziewaliśmy.- stwierdził cicho Nott.
Wujaszek wstał klaszcząc w dłonie.
-No to jak, już się poznaliśmy, to teraz trzeba rozluźnić atmosferę i zacząć się bawić, przecież po to tu przyszliśmy! Rozdał każdemu po butelce Whisky. Harry spojrzał na nią niepewnie, ale widząc jak wszyscy się rozluźnili i czując wspierający uścisk dłoni Nathali też postanowił cieszyć się imprezą. Pociągnął spory łyk i czując przyjemne pieczenie w gardle, od razu się rozluźnił.
-No to co, może pójdziemy do Głównej?- zaproponował Magik, uśmiechając się jeszcze szerzej.
-W końcu trzeba poznać Czarnego z kilkoma osobami! I porządnie się zabawimy!- ucieszył się Coles i chwytając Pottera za ramie, wypruł pierwszy z pomieszczenia. Czarnowłosy tylko zdążył posłać reszcie przerażone spojrzenie wołające o pomoc. A oni tylko się śmieli idąc za nimi.
~***~
Jak się podoba?
Jak minęły wam Walentynki? Mam nadzieję, że mieliście z kim je spędzać. Ja osobiście nienawidzę tego święta, ale jedynym plusem były zniżki na słodycze, haha. Dzień spędziłam na relaksie pod kocykiem z filmami. Nie najgorzej :)
Mam zdecydowanie za długi jęzor, ale nie mogę się powstrzymać! Zdradzę wam...*zniża teatralnie głos* że od następnego rozdziału.... zacznie się.... uwaga, uwaga.... TOTALNA REWOLUCJA! TA DA! Dokładnie, totalna! Hogwarcie, szykuj się na zagładę, hahaha!
Pamiętacie jak wspominałam wam o niespodziance? Tak? No pewnie, że tak, przecież takich rzeczy się nie zapomina!
Jest już w trakcie realizacji, lecz nie wiem na kiedy będzie gotowa, bo zaczyna się sezon sprawdzianów i ciężko będzie połączyć wszystko w kupę, ale obiecuję wam, dam radę!
Zdradzę wam tyle, że będzie to miniaturka... A czego ona dotyczy? To już zadanie dla was! Ten, kto zgadnie czego ona będzie dotyczyła, będzie ze specjalną dedykacją! ;)
Żeby ułatwić wam zadanie powiem, że wątek ten, poruszony był w poprzednim rozdziale, bardzo radosny wątek. Więcej nie zdradzę, bo będzie za łatwo!
Dziękuję za 100 komentarzy! Jesteście kochani!
Alexandra Black
Świetny nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuń<3
Już się nie doczekam next rozdziału! :*
W pierwszym zdaniu nie dziewczyną, a dziewczynę!
OdpowiedzUsuń,,Harry czuł się jakby stado psychicznych motyli postanowiło sobie zrobić plac budowy w jego żołądku" Padłam. Umarłam i zmartwychwstałam. To zdanie mnie zabiło! Będziesz płacić mojej rodzinie odszkodowanie, bo przez Ciebie zaliczam zgony!
"co nie znaczy że najgrzeczniejszy. Brunet o niebieskich oczach.: Pytysiek! Ptysiek! Aluśka! Przed "że", zawsze stawia się przecinek, chyba że są to wyjątki takie jak:
"chyba że", "tylko że","mimo że" itp. Kochana! Ja Ciebie proszę! Wiem, że się czepiam, ale ostatnio zachowuje się gorzej niż baba w ciąży, więc wiesz, co nie znaczy, że rozdział mi się nie podobał! Był świetny! Było kilka błędów i powtórzeń, ale jestem leniem, więc za bardzo mi się ich szukać nie chce. Okey, rozdział świetny, ale to już mówiłam. Podobają mi się postacie i nie mogę doczekać się ciągu dalszego!
Co do miniaturki...
Zamiłowania McGonagall?
Pozostałych psot, które zrobili, a których nie przedstawiłaś?
Nowego nauczyciela?
Nie mam za bardzo pomysłów, ale cóż... Jestem piekielnie zmęczona, bo muszę wkuć na pamięć dwie strony tekstu o sportach po angielsku. Łee!
Pozdrawiam i czekam na next.
Idril
Ale ja jestem biedulka! Ja się nie wypłacę! A kto będzie opłacał internet, hmmm? Jak nie będzie internetu, nie będzie ciągu dalszego :>
UsuńPoprawiłam już te błędy, które mi wytknęłaś, resztą zajmę się później, bo muszę się uczyć, 20 tematów z biologii= masakra ;-;
Cieszę się, że przypadł Ci do gustu :)
No no, jesteś bardzo blisko tematu miniaturki :D
Życzę Ci powodzenia w wkuwaniu ;) Nienawidzę tego... Rozumiem twój ból.
Pozdrawiam.
Alexandra.
Ps. Jak już to Oluśka, Aluśka to moja mama :D
No dobra, daruje odszkodowanie, albo nie... Będziesz płaciła częstszymi rozdziałami xD Oł... Współczuje nauki, sama mam do nauczenia się na pamięć kolejne dwie strony po angielsku, jakby tamtego było mało, to jeszcze będziemy musieli ich uczyć poloneza tańczyć... Ok, dosyć.
UsuńBoba Marleya i McGonagall?
Nowego nauczycielka i McGonagall?
Psoty na Dumbledorze?
Psoty na zakochanym w McGonagall Dumbledorze?
O skarpetkach Snapa?
O psotach Huncwotów?
O psotach, które zrobią razem z Huncwotami?
A może nowy ma jakieś powiązania z Huncwotami?
O psotach i zmartwychwstaniu Łapy?
O psotach nowego nauczyciela?
O psotach oczami kadry nauczycielskiej.
O zamiłowaniu McGonagall według kadry?
O zamiłowaniu McGonagall według nowego?
O miłości Voldemorta?
O Voldemorcie jako Huncwocie?
O Lily jako córeczce Voldzia?
O sierocińcu?
O klubie?
O imprezach?
O...
....
WSZYSTKIM?
Nie mam bladego pojęcia co jeszcze mogę wymienić.
Co do imienia no to Alexusia :) Albo Aleksuśka xD Albo Alex, wybieraj ;P.
Pozdrawiam
Idril
czekam z niecierpliwością na następny rozdział,blog jest super
OdpowiedzUsuńBardzo łądnie piszesz. I dobrze, że jest taka odskocznia, że akcja trochę zwolniła. Poza tym przedstawienie postaci było bardzo ciekawe i ważne z punktu widzenia przyszłych rozdziałów. Jedynie co, to mogłabyś dodać jakąś retrospekcje co do powstania tej grupy, dlaczego akurat te a nie inne postacie... wydaje mi się to sensownym pomysłem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPorywający! Tak, chyba takiego określenia tu jeszcze nie było. :) Piszesz (i znowu się człowieku zastanawiaj nad słowem) płynnie i swobodnie się to czyta. Tylko błagam, pisz szybciej!!! Bo ja tu biedna kocham tego bloga, a ty... A ty nadal piszesz świetnie. Nawet się wkurzyć na ciebie nie potrafię, widzisz?! A te "Kiedyś wrogowie, teraz przyjaciele", to takie... pasujące.
OdpowiedzUsuńNext!
Wow ekstra. Suuuuuuuuuuuuuuuuuper. Nie wiem, co jeszcze mogłabym dodać. Myślę, że to wyraża więcej niż tysiąc słów :)
OdpowiedzUsuńTeż piszę, choć dopiero zaczynam.
Zapraszam na http://lilyijames-zdobyc-szczescie.blogspot.com/