środa, 21 maja 2014

Rozdział 20

Wszyscy razem siedzieli przy jednym stoliku, co chwilę wybuchając śmiechem. Nasze towarzystwo było już lekko wstawione. Lekko? Mało powiedziane. Ale do konkretów. Kto jeszcze siedzi i chleje, a nie powinien, z powodu dużego nadmiaru promili? Czarny! Jako nowy musiał przejść swój chrzest, który nadawał mu pełnoprawne członkostwo. Na czym on polegał? Och, na pewno nie zapomni tego do końca życia...
-Nasz drogi Czarny, z racji tego, że jesteś nowy..- zaczęła szeroko uśmiechnięta Fox z niebezpiecznymi iskierkami w oczach.
-Mam się bać?
-Jak każdy z nas, kiedy tu dołączał...
-Może jednak się wycofam?
-Musisz przejść swój chrzest!
-Jezu, w co ja się wpakowałem..- jęknął.
-Każdy to przechodził to i ty dasz radę.- zaśmiał się fioletowłosy.
-Dobra, jestem gotów!
-Musimy sprawdzić, jaki z ciebie imprezowicz!
-Co...
-Od każdego z nas dostaniesz zadanie. Jak je dobrze wykonasz pijesz kieliszek Whisky, a jak źle- 3. Rozumiesz?
-Czy wyście poszaleli?!- przeraził się - Ale jestem gotów! Kto zaczyna?
-Ja, jako że jestem najstarszy.- uśmiechnął się szeroko Szefunio. - To co ci tu dać na początek... O! Widzisz tamtych dwóch kolesi?- wskazał na dwóch typków w podeszłym wieku siedzących przy barze.- Są gejami. Ty masz przekonać ich, że jesteś nimi zauroczony i masz ochotę na mały trójkącik. Zgadzasz się?
Wszyscy zaczęli się śmiać, tylko Czarny siedział przerażony. Ale Potter, jak to Potter, lubi mocne wyzwania, więc wstał bez słowa i ruszył w stronę "obiektów westchnień". Ekipa zaczęła się jeszcze głośniej śmiać i dopingować go. Na to chłopak odwrócił się i uprzejmie pokazał im środkowy palec. Później nie zwracał na nich uwagi.
-Dzień dobry panom, piękna pogoda na dworze prawda?- oparł się o blat pomiędzy facetami. Brunet i blondyn, oboje o niebieskich oczach, wyglądali na zwykłych, przystojnych czarodziei.
-A dzień dobry, dobry. Zgadzam się, a ty Nick?- brunet puścił oczko do towarzysza.- A co takiego uroczego młodzieńca sprowadza w nasze towarzystwo?
-Z poufnych źródeł dowiedziałem się, że panowie tak jak ja, wolą płeć brzydszą. A muszę powiedzieć, że jestem na prawdę oczarowany waszą urodą. Może zamówię nam po drinku, oczywiście na mój koszt?
-Och nie nie nie, to ja zapłacę. Może porzućmy te formalności i przejdźmy na ty. Jestem Nick, ten obok to Ed.- uśmiechnął się do Pottera z tajemniczym błyskiem w oku.- Marley! Proszę 3 Ogniste!
-Już się robi Nick!
-Zdradzisz nam swoje imię?
-Jestem Harry, tyle wam na razie wystarczy.- starał się trzymać emocje na wodzy, aby nie zdradzić gry.
-Piękne imię dla przystojnego mężczyzny.- Zamówienie wylądowało przed nimi.- No to co? Za twoje zdrowie Harry!
Szybko opróżnili szklanki. Poczuł jak za nim, niby przypadkowo przechodzi, chyba Lisa, szepcząc mu, żeby się pośpieszył. Czyli trzeba brać się konkretnie za wykonywanie zadania.
Niby przypadkowo oparł się dłońmi o kolana jego towarzyszy, pod pretekstem poprawienia się. Oboje posłali mu już lekko zamroczone alkoholem i narastającym podnieceniem spojrzenia. Zaczynało się robić niebezpiecznie, ale musiał to doprowadzić do końca.
*Zack*
-No to, niedługo wyjeżdżasz razem z Nowym, prawda?- zapytał się Nat Ojczulek.
-Eh niestety, będziemy musieli was opuścić.- spuściła wzrok.- Ale to nie znaczy, że o was nie zapomnimy! Będziemy pisać dużo listów i od czasu do czasu wpadać, jeszcze będziecie mieć nas dość!
-No mamy nadzieję! O nas się nie da zapomnieć!- zaśmiała się Fox. 
Nie włączyłem się do dyskusji, ponieważ próbowałem odszukać Pottera. Gdzie on się podział do cholery? Może za mocno się zaangażował? Hahahaha niemożliwe.
-Przerwę wam, ale mam jedno zasadnicze pytanie. Gdzie podział się Czarny?
Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, ale natychmiast przenieśli wzrok na bar, gdzie ostatnio go widziano. Widocznie nie tylko ja straciłem go z oczu, ale najzabawniejsze było to, że jego towarzyszy też nigdzie nie było widać.
-Ohoho, czyżby znalazł sobie towarzyszy życia?- zaśmiał się Wujaszek.
-Wszystko jest możliwe hahaha- dołączyła do niego Lisa.
-Pewnie teraz siedzą na zapleczu i nieźle się bawią hahaha.
-Zgadliście.
Wszyscy się odwróciliśmy i oczywiście kto stał za naszymi plecami? Harry! 
-Uuuuu, co się tam działo, wiesz jak wyglądasz? Masz całe potargane włosy i górne guziki od koszuli rozpięte hahaha- śmiała się Ruda.
-To nie jest śmieszne! Ledwo co się wydostałem! Chcieli mnie pożreć! Zgwałcić! Nie wiadomo co jeszcze!
-Ale musiało ci się podobać, co hahahaha- dorzuciłem swoje 3 grosze.
-Zamknij mordę, bo możesz pozbyć się swoich zębów.
-Uuuu, ktoś się mocno wkurzył!
-Fray...
-Dobra dobra, zamykam się już!
-Dawajcie mi już ten kieliszek i w bonusie podrzućcie jeszcze całą butelkę, bo to było za dużo jak na moje nerwy.
-A to jeszcze nie koniec!- śmieli się wszyscy.
I w ten oto sposób, nasza ekipa doprowadziła biednego Harry'ego do stanu zwanego dużą nietrzeźwością, chociaż i to jest delikatnie powiedziane. Impreza wciąż trwała w najlepsze. O, właśnie teraz rozpoczyna się koncert rockowo-operowy w wykonaniu naszego hmm... jubilata? Chyba można go tak nazwać. Dołączyli się do niego Wujaszek ze Smoczkiem. Przedstawienie mogłoby być, przysięgam na wszystkie cuda, na prawdę fajne, gdyby nie to, że wypłoszyli połowę klubu swoim... ekhm... "śpiewem". Ale za to nasza zgraja podpitych idiotów kibicowała im gorąco.
Naszych śpiewaków tak poniósł ich śpiew i doping przyjaciół, możliwe że też dzięki alkoholowi, że wspięli się na blat baru i zaczęli śpiewać do pustej butelki wykonując przeróżne akrobacje. Mieli szczęście, że klub jest magicznie wyciszony, ponieważ dochodziła już 6 rano.
To całe przedstawienie ściągnęło do sali Szefunia, który wyszedł po jakimś czasie, wymigując się robotą papierkową. Stanął oniemiały w wejściu. Nie wiedział co najpierw miał zrobić, musi przede wszystkim ogarnąć towarzystwo, które zostało już same. (pewnie przez niewątpliwie świetny koncert ;) Oni jeszcze tego nie zauważyli, bawiąc się w najlepsze. Wszędzie walało się 3 razy więcej śmieci niż po normalnej dyskotece, kilka stolików spisał na straty, połamane krzesła także i już stąd mógł dostrzec zarysowany blat baru. Jared pewnie zobaczył, że wszyscy klienci pouciekali i siedzi na zapleczu. Nie dziwimy mu się, prawda?
-DOBRA KONIEC TEGO DOBREGO DZIECIAKI!
On to jednak miał siłę przebicia. Wszyscy ucichli patrząc na niego zdziwieni. Ale ta chwila szybko się ulotniła...
-Ojciulku kochaaaaaany!- Zeskoczył z blatu Potter.- Wies jak barsdo sie kochaaaam, plawda?- bełkotał biegnąc do niego. Po drodze się potknął, ale szybko powrócił do w miarę prostej podstawy. Wpadł w ramiona biednego mężczyzny.- Chces do nas dolącić, plawda? Oh jasne zie chcies! Chodź do nas!
Na szczęście pijany chłopak nie miał tyle siły, aby go pociągnąć do baru, ale nadal próbował. Biedny Ojczulek załamał się w myślach, układając sobie w głowie plan działa.
-Dobra, idziemy spać. Wieczorem będziecie się martwić problemami. Raz, raz! Ruszać się!
-Ale mi chseeeeemy się jescie baaaaaaaawić!- jęknął prawdopodobnie Zack.
-Mieliście na to całą noc, teraz idziecie spać, bo nie nadajecie się do niczego, wyglądacie jak siedem nieszczęść.
Ci, co mogli jeszcze chodzić o swoich siłach, sami przeszli do ich kwater, w między czasie wrócił Jared to pomógł wziąć Wujaszka i Judasza, a Michael wziął Pottera. Wspólnymi siłami wepchnęli wszystkich do łóżek i mogli na chwilę w końcu odetchnąć. Teraz czekało ich wielkie sprzątanie i liczenie strat. Wiedział, że to zły pomysł pozwalać im tak zabalować, ale to już u nich tradycja przy "nowych" ludziach.
-Miejmy tylko nadzieję, że ich poranny koncert nie odstraszył nam stałych klientów.- zażartował Jared.
-To może być poważny problem...

***
Chciałam, aby ten rozdział był dłuższy, ale niepotrzebnie bym przedłużała no i byłby pewnie dodany później :/
Bardzo przepraszam jak zwykle eh.
Bardzo się cieszę, że spodobała wam się niespodzianka, na prawdę! :D
Prawdopodobnie przebrnęliśmy przez te początki, niedługo zacznie się główny wątek opowiadania! Chyba, że coś jeszcze w między czasie wymyślę haha. Nie mogę się doczekać waszej reakcji na następne rozdziały! Większość pewnie nawet się nie domyśla, co w nich się będzie działo!
Kocham was.
Komentujcie dużo hihi.

Alex.

P.S. Jak tam oceny? Dużo poprawek? Nie no, wiem, że się dobrze uczycie ^^ 

7 komentarzy:

  1. Super rozdział!!!
    Ciekawe co będzie dalej! <3
    Sorry, że tak krótko komentuję, ale jest już dość późno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Barrrrrrdzo ładny rozdział, szkoda, że po tak długiej przerwie. Fajny pomysł z tą imprezą. Generalnie fajnie, że akcja nie pędzi z prędkością światła do przodu, tylko ją stopniujesz. Nie widzę też błędów.

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział nie mogłam się do czekać tego opowiadania mam nadzieje że następny rozdział będzie trochę wcześniej pozdrawiam i życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Rozdział jak zawsze świetny. Szkoda jedynie, że dość krótki. Fajnie, że wykreowałaś też mugoli, szkoda jedynie, że z racji opowiadania raczej nie będą zbyt często się pojawiać. No i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, oni nie znikną tak łatwo z mojego opowiadania :)

      Usuń
  5. Nieeeeeeeeee! No nie! Głupi blogspot! Głupi blogger! Usunęli mi komentarz! Łeeeeeeeeeeeeeee! A był taki długi *Idril ryczy*. Dobra, powiem tak, najpierw strzeliłam focha, chociaż rozdział przeczytałam zaraz po opublikowaniu, to jednak jak mi przeszło neta zabrakło O.o. Dopiero dzisiaj odzyskałam, więc:
    Cudo! A akcja z tymi panami była G E N I A L N A! Hah, chcę więcej takich popisów xD.
    " -Miejmy tylko nadzieję, że ich poranny koncert nie odstraszył nam stałych klientów.- zażartował Jared." Boskie, ale bez kropki po "klientów".
    Ty mi się nie waż przeciągać, chyba że Harruśka będzie odwalał kawały xD
    A! To w końcu jest Szefunio czy Ojczulek? Musiałam coś przeoczyć xD.
    Oceny dobre, chociaż pracuję na szóstkę z przyrody, więc czasu nie mam. Poprawek na razie żadnych :)>
    Pozdrawiam
    Idril

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że odfochnęłaś się, bo ja tu od zmysłów odchodziłam, czy tobie przypadkiem się nic nie stało, za bardzo mnie rozpuściłaś z tym szybkim komentowaniem haha
      Ale broń Boże nie zmieniaj tego!
      Już chyba nie będzie żadnego przeciągania ;)
      Ojczulek, Ojczulek, bardzo przepraszam, za tak rażącą pomyłkę, ale w między czasie piszę zeszytowe opowiadanie, gdzie występuje właśnie Szefunio, zaraz poprawię :)
      Będę trzymać kciuki za tą szóstkę!
      Pozdrawiam
      Alex

      Usuń